wyświetleń

Info

1. Trafiłeś/ Trafiłaś na bloga o tematyce romans/komedia/horror 2. Opowiadanie jest w 100% wytworem mojej wyobraźni i nie opiera się na żadnym anime 3. Spam zostawiaj w zakładce "Spam" 4. Notki będą dodawane w nieregularnych odstępach czasowych za co przepraszam 5. Na blogu pojawią się sceny o zabarwieniu erotycznym, yaoi, yuri, wulgarnym oraz przemocy 6. Słowa oraz myśli napisane np : " O czym on sobie myśli?" będą oznaczały iż te wypowiedzi są wypowiedziane w języku polskim 7. Nie wolno kopiować bez mojej zgody oraz zastrzegam sobie prawa autorskie. 8. Czytasz, komentujesz, motywujesz!

wtorek, 5 lipca 2016

Rozdział 12

       Wszystko co czułam, co widziałam była nicość. A chwilę później ból, samotność, złość, smutek oraz ulga. Moje powieki uniosły się do góry a ja ujrzałam niesamowicie piękną kobietę, która spoglądała na mnie ze łzami w oczach. Czemu płaczesz nieznajoma? Dlaczego na mnie siedzisz? Czy ja umarłam? Jeśli tak, to dlaczego czuje złość? Czy jest ona skierowana na ciebie? Mam nadzieje, że nie. Chce coś powiedzieć, ruszyć ręką i zetrzeć twe łzy i wtedy wszystko do mnie dociera. Dusisz mnie, a całe moje ciało jest przyszpilone , a wręcz wlepione w podłogę. Z całych sił, jakie jeszcze posiadałam, próbowałam się wyrwać, lecz wszystko poszło na marne. Im mocniej się ruszałam, szarpałam, tym głębiej byłam pochłaniana. Takie ruchome piaski, które wbijają się w twoje ciało niczym ciernie lub pazury wrednego kociaka. Znów spojrzałam w jej oczy, w których znajdowała się niema prośba o przebaczenie. Chciałam zapytać o co jej chodzi, czemu prosi mnie o przebaczenie, lecz nie mogłam. Moje usta zostały zaszyte! Chciałam krzyczeć, powiedzieć coś, zrobić cokolwiek! Lecz nie mogłam, a moje ciało coraz bardziej było zabierane i rozrywane... Otworzyłam gwałtownie oczy a z moich ust wydobył się przeraźliwy krzyk. Jakaś postać znalazła się przy mnie i przyszpiliła do łóżka. Szarpałam się, chcąc wyrwać się z płomieni, które otaczały całe moje ciało. Chciałam pozbyć się napastnika, jednak byłam zbyt słaba by tego dokonać. Ktoś coś mówił, lecz nie rozumiałam sensu jego słów, wszystko było tylko szmerem, obraz ukryty za mgłą..
- ...ię.. ty...aj..ię.... TRZYMAJ SIĘ!- usłyszałam przeraźliwy, kobiecy krzyk, który był dla mnie niczym kubek zimnej wody. Rozpoznałam go. Należał do Isanami, która płakała. Nagle wszystko wskoczyło na swoje miejsce a ja przypomniałam sobie, co właśnie zrobiłam. Zabiłam. Zabiłam żyjącą istotę, bez mrugnięcia okiem! Zabiłam i nawet nie poczułam się z tym źle! Co więcej podobało mi się to! Może ten ból nie jest aż taki straszny, tak jak w tej chwili ja sama.. Może to moja pokuta, za to co zrobiłam. No właśnie. Co ja zrobiłam? Złamałam zasady, ale w dobrym celu, to samo zrobiłam nie słuchając Zenkiego. Jedyne co dobrze zrobiłam to uratowanie Kate. Ale skoro zmieniłam bieg przyszłości, to czy coś się nie stanie? Czy zostanę za to ukarana?! Czy może jej przeznaczeniem było umrzeć, właśnie w tym momencie?! Nie. Śmierć nie jest pisana nikomu w tak krótkim czasie. Każdy powinien umrzeć śmiercią naturalną...Zaraz, chwila, stop! Czemu przestałam cokolwiek czuć? Chciałam się rozejrzeć i ujrzeć co się wokół mnie dzieje, lecz znów znalazłam się w ciemności. Jednak ta w żaden sposób nie przypominała tej , w której znajdywałam się w lesie lub podczas wizji. Może to jest prawdziwa śmierć? Może użycie tamtej mocy tak wyniszczyło mój organizm, że jestem na łożu śmierci? Czyli, będę mogła się spotkać z rodzicami.. Zaraz. Czemu ja słyszę śmiech? Rozejrzałam się dookoła i ujrzałam jakąś postać odwróconą do mnie plecami. Jego śmiech był melodią dla moich uszu, a moje ciało samo ruszyło w jego stronę. Im bardziej się przybliżałam, tym więcej widziałam. I nagle się zatrzymałam, bo przecudowny śmiech ucichł a jedyne co dało się słyszeć to jego krzyk rozpaczy. Ten krzyk łapał za serce, dlatego niewiele nad tym myśląc podbiegłam do niego, tuląc się do jego pleców. Jego krzyk ucichł, więc podniosłam wzrok do góry, natykając na czerwone oczy, w których było ukazane cierpienie, przemieszane z radością. Jego czarne włosy opadały mu łagodnie na czoło i twarz a reszta związana była w dość długiego warkocza. Odwzajemniłam uśmiech, a ten uśmiechnął się jeszcze szerzej i radośniej niczym małe dziecko. Poczułam jak moje serce przyśpiesza, że całe moje ciało pragnie przy nim być i go bronić. Oraz wydawał się dziwnie znajomy.. Chwila, czemu ten mężczyzna przypomina mi Judala z Magi: the kingdom of magic? Zamrugałam kilkakrotnie oczami, doszukując się jakiś podobieństw i znalazłam ich dość sporo. Nagle zrobił coś co naprawdę mnie zaskoczyło. Delikatnie odsłonił moje czoło i ucałował już niewidoczną bliznę przy skroni. Przez miejsce gdzie chwilę temu czułam jego miękkie wargi, rozniosło się gorąc oraz ogromny ból. Chciałam krzyczeć, lecz ten ukrył moją twarz w swojej klatce piersiowej, co stłumiło mój krzyk bólu. Kim on jest?! Co on mi zrobił?! I najważniejsze. Czemu czuje się przy nim tak bezpiecznie? Te pytania krążyły po mojej głowie nie pozwalając zapomnieć o bólu..
- Kim ty jesteś?- wyszeptałam a mój głos zabrzmiał niczym ciche granie skrzypiec. Ten odsunął mnie od siebie po czym założył kosmyk włosów za ucho.
- „Shina oriina. Wataatuik niimo ino.”- spojrzałam na niego lekko zdenerwowana. I nagle ciemność zaczęła go powoli pochłaniać, rozdzielając nas. Chciałam go złapać, jednak coś kościstego owinęło się dookoła mojego ciała...
- AAA!- z mojego gardła wydobył się przeraźliwy krzyk, który postawił mnie do pionu. Rozejrzałam się po otoczeniu i stwierdziłam jedno. Jestem w szpitalu. Po moim ciele przeszedł mimowolnie dreszcz obrzydzenia i strachu. Nienawidzę szpitali. Nagle drzwi się otworzyły a do środka wpadli przerażeni.. moi przyjaciele jak i paczka Zenkiego.
- Anka!- krzyknęła Bia i była pierwszą, która mnie do siebie przytuliła, a raczej to ona przytuliła się do mnie. Jej głowa wylądowała w moich piersiach a ja przycisnęłam ją jeszcze bliżej siebie.
- Bia zostaw ją. Też chcemy się nią nacieszyć.- powiedziała z uśmiechem Aiko. Nagle obok mnie pojawiła się Amu wraz z Hinatą. Dziewczyna odciągnęła Bię a Hinata.. Dał mi z liścia. Nawet nie wykłócałam się z nim. Wiedziałam, że na to zasługuje. Wiedziałam, że postąpiłam głupio i lekkomyślnie.
- Czy ciebie to już do reszty pogięło?! Wiesz, że mogłaś zginąć?! To co zrobiłaś było lekkomyślnie oraz nieodpowiedzialne!- i chyba by kontynuował, lecz przerwała mu moja mina. Wyrwałam sobie wszelakie aparatury by móc swobodniej się poruszać po czym wstałam. Na całe szczęście miałam na sobie swoją piżamę, która składała się z spodni od dresów oraz bokserki. Wzięłam głęboki wdech po czym go ominęłam i podeszłam do Kate. I bez zbędnych ceregieli przytuliłam ją do siebie.
- Tak się ciesze, że zdążyłam na czas. Całe szczęście, że nic ci się nie stało.- mruknęłam po czym odwróciłam się do Hinaty.- A ty jełopie... Co ci do łba strzeliło by iść za mną?! Miałam wszystko pod kontrolom, poza tym nie zaskoczył by mnie.- puknęłam się w czoło- A jeśli bardziej się postarał to nic mnie już nie zaskoczy.
- Nie mów chop puki nie przeskoczysz.- mruknął Zenki, który jako jedyny na mnie nie patrzył.- Nie musisz się bać. Wiedzą o naszej umowie, prawda?- spytał a każdy odwrócił wzrok. Ciekawe o czym im jeszcze powiedział.- O wizjach też. Tak samo nauczyciele, ale tylko o wizjach.- i w końcu na mnie spojrzał. A mnie przeszył ogromny ból w lewej ręce, który przeniósł się na całe ciało. Upadłam twarzą na ziemie, już chcieli do mnie podejść lecz kazałam im mnie zostawić. To moja kara. Kara za zabicie. Zagryzłam zęby by nie pozwolić żadnemu krzykowi wydobyć się z moich ust. Czułam jak coś łapie mi każde kości, jak te wbijają mi się w skórę oraz jak przebijają moje organy. Z moich ust wyleciała strużka krwi. Obok mnie pojawił się Zenki, który chciał mi pomóc jednak odepchnęłam go od siebie. Ciekawe, że mam jeszcze siły by się ruszać. Nagle drzwi się otworzyły a do sali wszedł prawdopodobnie lekarz, bo nakazał wszystkim opuszczenie pomieszczenia.
Ten wziął mnie na ręce, szybko kładąc na łóżku i podłączając mnie do aparatury oraz coś wstrzykując w moje ciało. Moje powieki robiły się ciężkie, a chwilę później znów znalazłam się w ciemnościach. Leżałam a raczej dryfowałam w niej. Rozejrzałam się jednak nikogo nie ujrzałam, bo jednak miałam nadzieje na ujrzenie tego tajemniczego mężczyzny. Lecz go nie znalazła, co nie wiem czemu sprawiło mi ogromny ból jak i smutek. Tak wielki, że chciało mi się płakać. Tylko czemu? Przecież widziała go tylko jeden raz w całym swoim życiu...- Tak naprawdę to znasz mnie od bardzo dawna.- ktoś mruknął jej do ucha, wcześniej dmuchając na szyję. Pisnęłam a on pojawił się nade mną, uśmiechnięty i spoglądający na mnie w dość dziwny sposób.- Kim jesteś? I co znaczyło to co wcześniej powiedziałeś?- spytałam przyglądając mu się uważnie. Ten jedynie poczohrał mnie 
po włosach, z delikatnym uśmiechem na twarzy.
- Powinnaś dobrze wiedzieć. Ponieważ znasz odpowiedzi na twoje pytania, odpowiedz na nie sama.
- Ale jak mogę odpowiedzieć na nie sama, jeśli nawet cię nie znam!- krzyknęłam sfrustrowana jego pogrywanie ze mną. Ten jakby nigdy nic zaczął unosić się obok mnie i spoglądał przed siebie.
- Znasz i to dobrze. Po prostu twój umysł broni się przed tym co bolesne.- wyszeptał na tyle cicho, że z trudem to dosłyszałam.
Jednak usłyszałam to i spojrzałam na niego w tym samym momencie co on na mnie.- Przykro mi to tobie mówić, ale czeka cię śmierć...



„Hinata”

      Wszyscy siedzieliśmy jak na szpilkach w poczekalni, do której wygonił nas lekarz. Każdy siedział w ciszy, przerywanej histerycznymi oddechami dziewczyn. Zerknąłem na Saizo, który trzymał na kolanach Isanami, a za dłonie Nanami i Bię, gdzie ta tuliła do siebie Kate. Ja chwyciłem Aiko oraz Amu, gdzie stan różowowłosej był najgorszy z nas wszystkich. To ona o wszystkim powiedziała i teraz cierpiała. Byłem na siebie wściekły, za to że ją uderzyłem! Byłem wściekły na Zenkiego, za to co jej zrobił oraz tak bardzo chciałem przy niej być i wspierać tę wredną idiotkę, która teraz walczy o życie! Każdy z nas wie co się dzieje, gdy w nasze ciała zostanie nawet przypadkiem wczepiona jakakolwiek część mrocznego. Zacisnąłem szczęki, próbując powstrzymać się od czegoś głupiego.
- Hinata... Przepraszam.- powiedziała Amu, przykuwając wszystkich uwagę.
- Niby za co?
- Za co? Gdybym wcześniej znalazła ten telefon, lub gdybym wcześniej zajęła się poszukiwaniami to na pewno teraz nie byłoby takiej sytuacji!- wychrypiała zamykając oczy oraz zaciskając mocniej swoje dłonie. A ja nie mogłem nic powiedzieć, wiedziałem, że jeśli zacząłbym się z nią wykłócać to i tak by wygrała. Dlatego przytuliłem ją do siebie, całując w czubek jej włosów.
- To nie jest tylko i wyłącznie twoja wina. Też zawiodłem.
- Dlaczego.. dlaczego jesteście dla mnie aż tak wyrozumiali?!- krzyknęła wstając Kate.
- Kate uspokój się.- powiedziała do niej Bia, próbując posadzić ją z powrotem.
- Nie! To wszystko to moja wina! Gdybym tylko nie zostawiła jej samej, gdybym tylko poszła z nią na tą przeklętą stołówkę! To całe to zajście nie miałoby miejsca!
- Uspokój się!- krzyknąłem wstając. Podszedłem do niej, chwyciłem za ramiona i dałem jej z główki.
- Auć.
- Poczułaś ten ból? Uspokoiłaś się? Wiem jedno, to co się zdarzyło to już przeszłość a jej nie da się już zmienić. Teraz jedyne co możemy zrobić to trzymać kciuki i modlić się by tej idiotce udało się przeżyć. Bo teraz to jest najważniejsze.
- Dokładnie. Nasi lekarze nie pozwolą jej umrzeć.- powiedziała z przekonaniem Misao a ja prychnąłem.
- Ty chyba niczego nie wiesz prawda panienko? Kiedy do naszego organizmu dostanie się nawet kropla krwi mrocznego nasze ciało automatycznie się przed nią broni. Jeśli organizm nie zaakceptuje tej części, wtedy od razu ten osobnik umiera. Czas trwania akceptacji najkrócej trwa dzień, zaś najdłużej trzy dni. Im dłużej to trwa tym pewniejsze jest, że organizm nie da rady. Więc lepiej jeśli to szybko minie.
- Ale czy nie powinno być na odwrót? - spytał Kyo a wszyscy uczniowie klasy K spojrzeli na nich, a ja jako jedyny dalej patrzyłem na Misao.
- Wy to naprawdę jesteście bandą idiotów, a my musimy za was ginąć, bo wy nawet nie wiecie tak podstawowych rzeczy.
- Jak śmiesz!
- Zanim zaczniesz, powiedz dlaczego uważasz, iż powinno być na odwrót? Myślisz,że im dłużej organizm walczy tym ma większe szanse? Że mniej cierpi? Otóż nie. Podczas gdy my tu sobie rozmawiamy, Ania przechodzi katusze, jej kości są łamane, krew jest zbyt gorąca by mogła to wytrzymać, gotuje się od środka a jej organy są przebijane przez kości Marionetkarza. Ale kto wie? Może to tylko głupie plotki, głupich ochroniarzy, którzy przeszli przez coś tak drobiazgowego, że nawet nie jest to wartę uwagi osób, które uważają się za lepszych.- powiedziałem pełnym grozy głosem.. Po czym zostałem uderzony pięścią w twarz a tym kto to zrobił była Isanami, która stała nade mną ze łzami w oczach.
- .. Hinata-chan wiem, że nie przepadasz, za tym podziałem, ale to nie oznacza że możesz wygadywać takie bzdury! Sami wybraliśmy tę drogę i powinniśmy przez nią iść z dumnie uniesioną głową, tak samo jak Ania! Nawet nie wiem jak mogłam nazywać się jej przyjaciółką, nie wiedząc co tak naprawdę ona przechodzi..- wstałem i przytuliłem do siebie białowłosą.
- Przepraszam.- wyszeptałem, po czym ruszyłem przed siebie. Nikt mnie nie zatrzymał przez co bez żadnych przeszkód dotarłem pod jej salę, z której wychodził doktor.
- Ookai? A co ty tu robisz? Kazałem wam czekać w poczekalni.
- Wiem doktorze, jednak muszę wiedzieć co z nią.- powiedziałem patrząc do jej pokoju.
- Nie odpuścisz tak samo jak twoja siostra co?- spytał a ja odpowiedziałem mu uśmiechem.- Może wejdziemy do niej? Tam ci wszystko powiem.- przytaknąłem i weszliśmy do jej sali...



„Ania”


       Zostałam sama, a naokoło mnie dalej była ciemność. Dalej nie mogłam się otrząsnąć po tym co powiedział.
„- Przecież, to oczywiste, że czeka mnie kiedyś śmierć. Nikt nie jest nieśmiertelny.
- Źle mnie zrozumiałaś. Tak naprawdę w tej chwili twoje życie się skróciło do trzech dni.
- CO?! Ale jak to niby możliwe!?- zaczęłam panikować. Więc jedyne co mi pomagało w atakach paniki to było skulenie się w kulkę i przytulenie się samej. Lecz ten mnie zaskoczył i sam przytulił mnie do siebie dając poczucie iż nie jestem z tym sama.
- Uspokój się a wszystko ci wyjaśnię. Dobrze myślałaś, że zakłóciłaś bieg wydarzeń ratując tamtą dziewczynę, teraz ty musisz za to zapłacić. Dlatego fragment kości Marionetkarza wczepił się do twojej lewej ręki i teraz twój organizm walczy z ciałem obcym. Jeśli nie zaakceptuje go w ciągu trzech dni wszystkie twoje narządy zostaną przebite przez kości Marionetkarza, ale twoje serce oraz mózg zostaną nietknięte i zginiesz z przeogromnego bólu, a ból zmaga jedynie działanie jego kości i nim twoje serce przestanie bić to one je zmiażdżą.
- Czyli nie ma dla mnie ratunku?
- Głupolku. Jasne, że jest i to całkiem proste.- powiedział ze śmiechem a ja spojrzałam na niego pełnym nadziei spojrzeniem.
- Jaki?
- Musisz zgadnąć moje imię. Imię które dostałem od ciebie oraz to którym się przedstawiłem.”
- Agh! O co mogło mu chodzić! Przecież ja go widzę pierwszy raz na oczy!- uderzyłam się dłońmi w twarz i dalej spoglądałam w ciemność, która doprowadzała mnie do szału. Trzy dni co? Ciekawe jak je niby spędzę w tej pieprzonej nicości! Ehh. Dobra kobieto tylko spokojnie. Skoro ten facet mówi, że pomoże to chyba warto zaryzykować. Tylko imię? To będzie bułka z masłem, wystarczy że teraz się wyciszę i skupie na tym czego najbardziej pragnę... Hmm tylko jak mam to konkretnie zrobić? Nic nie wiem o patrzeniu w przeszłość. Miałam się tego uczyć właśnie teraz! Zenki obiecał, że po obozie zacznie mnie uczyć.. Zenki! Ten debil wszystkim wygadał o moich wizjach! Facet jest już martwy! Na pewno umrze przede mną! Więc nie mogę się tu poddać! Wzięłam wdech i rozpoczęłam swoją zabawę w „Zgaduj zgadula ,w której ręce złota kula” ..


„ Hinata”
 
      Zostałem przy niej sam. Leżała cała blada i nieprzytomna. Aparatura była tak wnerwiająca, jednak tylko ona pozwalała na stwierdzenie czy żyje czy nie. Dlatego jakąś ją wytrzymywałem. Spojrzałem na nią. Ledwo unosiła swoją klatkę piersiową. Zaśmiałem się. Nie myślałem, że przywiąże się kiedyś do kogoś tak szybko jak do niej. Z pozostałymi znam się od dzieciństwa, odkąd poszliśmy do przedszkola a ją? Znam ją niespełna cały miesiąc a czuję jakbyśmy znali się od zawsze.

Oparłem dłonie obok jej głowy i ułożyłem się na nich. Przyjrzałem jej się uważnie, chcąc zapamiętać ją taką jaka jest teraz. Jeśli jej organizm zaakceptuje mrocznego to już nigdy nie będzie taka sama. Jej ciało się zmieni, ale to jest lepsze niż to gdyby miała umrzeć. Ciekawe czy Toyoi jest na przygotowany. Bo tak naprawdę gdyby nie jego głupia zachłanność oraz idiotyzm to teraz nie przechodziłaby przez to. Agh! To nie fair względem niej!
- Debilko... Proszę otwórz te oczy i zacznij się ze mną wygłupiać... Przecież coś mi obiecałaś idiotko. Więc proszę cię, obudź się szybko.- mruknąłem sennym głosem. Czułem jak moje powieki same robią się ciężkie i po chwili byłem zabierany w objęcia Morfeusza...


***
    Witam was wszystkich w te przepiękne wakacje! Mam nadzieje, że ktoś zainteresował się którymś z konkursów do których zachęcam. Mam wielką nadzieje, że moja historia was zaciekawiła i tu teraz mała gra. Jak ma na imię tajemnicza postać? Liczę na wasze komentarze, które pomagają mi w dalszym pisaniu i postaram się dobić przez te wakacje przynajmniej do dwudziestego rozdziału lub szesnastego. Więc trzymajcie kciuki i komentujcie. 

Udanych wakacji!
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz