wyświetleń

Info

1. Trafiłeś/ Trafiłaś na bloga o tematyce romans/komedia/horror 2. Opowiadanie jest w 100% wytworem mojej wyobraźni i nie opiera się na żadnym anime 3. Spam zostawiaj w zakładce "Spam" 4. Notki będą dodawane w nieregularnych odstępach czasowych za co przepraszam 5. Na blogu pojawią się sceny o zabarwieniu erotycznym, yaoi, yuri, wulgarnym oraz przemocy 6. Słowa oraz myśli napisane np : " O czym on sobie myśli?" będą oznaczały iż te wypowiedzi są wypowiedziane w języku polskim 7. Nie wolno kopiować bez mojej zgody oraz zastrzegam sobie prawa autorskie. 8. Czytasz, komentujesz, motywujesz!

czwartek, 11 czerwca 2015

Rozdział 7




Przyglądałam się zmieniającemu krajobrazowi, który zlewał się w jedno wraz z padającym deszczem. Całe szczęście iż siedzę w autobusie. Oparłam się o szybę, czując na swoim ramieniu głowę Isanami, która cicho oraz miarowo oddychała, co oznaczało iż ucięła sobie drzemkę. Na wszelki wypadek spojrzałam na jej odbicie w szybie i miałam rację. Byłam podekscytowana. To była moja pierwsza wycieczka odkąd to wszystko się zaczęło i na dodatek bez pana zboczonego tengu..." Biegłam na popołudniowy trening aikido. Od tego całego rytuału minął zaledwie dzień a ja nie czułam żadnej różnicy. Może dlatego iż dzisiejszy dzień nie miał w sobie żadnych nauk o demonach? Albo zostałam oszukana? Nagle się zatrzymałam. O nie! No ja to jestem kurwa szybka w myśleniu! Po cholerę się na to zgodziłam?! Co mi do jasnej anielki odbiło, aby na to przystać, wcześniej tego nie przemyślawszy?! Albo ten pojebany zakład?! I co ja mam do cholery z nim zrobić?! Potrząsnęłam głową, czasu już nie cofnę, ale użalać się nad sobą mogę w każdej chwili, a teraz najważniejsze jest nie spóźnić się na trening z Zarakim-sensei. Podbiegłam do okna, byłam na pierwszym piętrze, jednak nie bałam się przed tym co chciałam zaraz zrobić. Całe szczęście iż bawiłam się z kuzynem w ten cały parkur, bo teraz to cholernie się on przyda. Poprawiłam torbę, wskoczyłam na parapet, otwierając okno i sprawdzając czy nikogo nie ma na dole wyskoczyłam. Przygotowałam nogi do lądowania, gdy nagle na kogoś upadłam. Szybko się podniosłam i pomogłam mu wstać. Poszkodowanym okazał się być uczeń drugiego roku, klasy A. Nawet nie przyglądałam mu się uważnie tylko szybko się ukłoniłam.
- Przepraszam!- krzyknęłam, wyprostowałam się, ominęłam go i pognałam w stronę sali treningowej. Wbiegłam do szatni, na szczęście zdążając, bo wyrobiłam się piętnaście minut przed czasem. Szybko przebrałam się w kimono do ćwiczeń, związałam włosy w kucyk oraz zamieniłam okulary na szkła kontaktowe i wyszłam z szatni. Od razu ktoś się do mnie doczepił a tym rzepem okazała się być Amu. Spojrzałam na jej różowe włosy, związane w dwa koki, owinięte czarnymi wstążkami.
- Ania opowiedz coś o sobie. Jesteś w w szkolę miesiąc, marzec się kończy a my a zwłaszcza ja nie wiem o tobie zbyt wiele!- uśmiechnęłam się do niej.
- Może kiedyś ci o sobie więcej opowiem, a poza tym czemu nie szukasz na własną rękę. Ponoć shinigami są najlepszymi detektywami.
- Kto ci to powiedział?
- Książka. Pamiętać, pamiętam, ale nie potrafię tego wykorzystać w praktyce i dalej jakoś nie mogę w to wszystko uwierzyć.
- Rozumiem... To wiesz co? Daj mi tydzień a dowiem się o tobie wszystkiego i zobaczysz iż to jest realne.
- A wiec powodzenia, pani detektyw. A teraz chodźmy bo się nam oberwie.- pociągnęła mnie w stronę ustawiających się uczniów. Zajęcia " z wychowania fizycznego" mieliśmy łączone i dzisiejsze odbywały się z klasą 1-2K. Wepchnęłyśmy się pomiędzy Aiko oraz jakąś dziewczynę z drugiej klasy. Stanęliśmy na baczność a do pomieszczenia wszedł wysoki mężczyzna, z blizną na lewej stronie twarzy oraz opaską na prawym oku. Wszystko to zawdzięczał jakiemuś mrocznemu, który go zaskoczył. To była pierwsza historia, jaką opowiedziała mi klasa, tuż przed jego zajęciami. Rozejrzał się, upewniając że są wszyscy i po chwili spojrzał na swoją podkładkę.
- Słuchajcie mnie ułomy. Dobrze są wam znane obozy, odbywające się co jakieś trzy miesiące, które mają na celu przygotowanie was do waszego przyszłego zawodu. I takowy odbędzie się w następnym tygodniu. Każdy zna wymagania, ale wolę wam je powtórzyć. Nie możecie oblać żadnego testu jakie będzie w tym tygodniu ani dostać jakieś złej oceny lub uwagi. Jeśli ktokolwiek dostanie coś z wymienionych wcześniej rzeczy cała klasa nie jedzie i spędzi dwa tygodnie szorując całą szkołę. Czy wyrażam się jasno?
- Tak jest!- krzyknęliśmy, po chwili milknąc i czekając na wydanie jakiś ćwiczeń. Spojrzał na nas i kazał przewodniczącemu drugiej klasy niejakiemu Hioshiemu poprowadzić rozgrzewkę..... Po zajęciach, nim udałam się do szatni, zostałam zatrzymana przez nauczyciela. Byłam ciekawa, o co mu chodzi, jednak musiałam poczekać aż wszyscy wyjdą z szatni jak i sali treningowej. Dopiero po trzydziestu minutach nauczyciel, nakazał mi stanąć na środku, samemu rozgrzewając dłonie. Przełknęłam ślinę, niewiedząc co za chwilę się ze mną stanie. Spojrzał na mnie uważnie. Pomimo iż nie widziałam drugiego oka, to jednak czułam jego obecność na sobie, jak przygląda mi się uważnie, badając każdy mój najmniejszy ruch.
- A więc tak, panno Karp. Jesteś w szkole już miesiąc i muszę powiedzieć iż widzę poprawę twojego ciała jeśli chodzi o szybkość, co do umiejętności nie jestem pewien, dlatego zrobimy sobie mały sparing.
- Ssłucham? Ale ja nie jestem go..- przerwał mi kopniakiem, który na szczęście uniknęłam w ostatniej chwili. Czyli muszę z nim walczyć? W duchu się przeżegnałam i uważnie mu się przyglądałam, wyczekując kolejnego ciosu. Nie musiałam długo czekać... Jego ciało było zdecydowane, gdy zadawał mi kolejne ciosy. Byłam za wolna! Kurwa! Zacisnęłam wargi, w tym samym momencie unikając pięści oraz szukając swojej szansy.. Bingo! Szybko na niego ruszyłam, wyskoczyłam do góry i niby chciałam go kopnąć w głowę, jednak to nie było moim celem. Chciałam aby zrobił unik i tak też zrobił, jednocześnie łapiąc mnie za kończynę. Uśmiechnęłam się, przyciągając się do kończyny, chwytając go za podkoszulkę, kładąc stopy na jego klatce piersiowej i się od niej odbijając, przerzucając go na drugą stronę i powalając na deski. Szybko na nim usiadłam, wykręcając dłonie na plecy i przyciskając łokciem do podłogi. Odczekałam dziesięć sekund, szamotaniny i prób wstania, jednak z wielkim trudem mu na to nie pozwalałam. Gdy czas minął, dysząc zeszłam z niego i samej upadłam plecami na podłogę. Zakryłam dłońmi twarz, wycierając ją z potu.
- Niezła forma Karp. Jesteś piątym uczniem, któremu udało się mnie powalić, widzę w tobie ludzi.
- Dziękuje sensei.- wydyszałam, podnosząc się na łokciach. Ciszę w pomieszczeniu, przerwał dźwięk bijących braw. Gwałtownie podniosłam się, przygotowana do walki i szukałam źródła dźwięku. Moje oczy przeniosły się na osobę opierającą się o framugę wejścia na sale. Był to Zenki. Wszedł głębiej, dalej bijąc brawa a ja miałam nadzieje iż nauczyciel go stąd wykopie, jednak jak się okazało nauczyciela już nie było. Gdy był na tyle blisko, aby mnie do siebie przytulić, uczynił to całując mnie w usta. Szybko go od siebie odsunęłam, po kryjomu dając mu łokciem w żebra. Jęknął a ja się uśmiechnęłam.
- Coś się stało kochanie?- spytałam, wymawiając ostatnie słowo z goryczą i ironią.
- To bolało kotku. Coś cię ugryzło? Przecież wygrałaś a to nie każdemu się udaje, jeśli chodzi o Zarakiego-senseia.
- Nie twój interes, myszko.- powiedziałam przesłodzonym głosem. Skoro ja jestem kotem to on będzie moją ofiarą.- A teraz jeśli mi darujesz, ale idę się przebrać a później idę do akademika wziąć prysznic i się pouczyć.
- Poczekam na ciebie i tak nigdzie mi się nie śpieszy a z nauką mogę ci pomóc.
- A rób co chcesz.- powiedziałam kierując się w stronę szatni, jednak gwałtownie się zatrzymałam, uświadamiając coś sobie.- Ale tylko spróbuj mnie podglądać a jesteś trupem.
- Tak, tak. A teraz się pośpiesz bo ozdobię twoje ciało masą malinek, nie pomijając moje mokre pocałunki, zostawiające swoje ślady na twojej bladej skórze. Później moja ręka, powoli ale namiętnie błądziłaby po twoim prawie nagim ciele, rozpinając twój stanik a druga suwałaby twoje majtki, tylko po to abym mógł....- nie wytrzymałam i zdzieliłam go w twarz, cała czerwona ze wstydu i zażenowania.
- Palant!
Spierdalaj robić takie rzeczy dziwką a nie mi!- krzyknęłam zamykając drzwi i je jednocześnie barykadując. Szybko podbiegłam do swojej torby, zdejmując stój do ćwiczeń i przebierając się w mundurek. Spakowałam swoje rzeczy, podeszłam do drzwi, odblokowałam je i gwałtownie je popchnęłam, uderzając kogoś. Tym kimś okazał się być Zenki. Chciałam szybko go ominąć, jednak ten mi na to nie pozwolił. Wepchnął mnie do środka, zamykając za nami drzwi i przyciskając mnie do nich. Złapał jedną dłonią za moje nadgarstki, przytrzymując je nad moją głową. Przełknęłam ślinę ze strachu, jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. Chciałam mu się wyrwać, jednak przycisnął mnie swoim ciałem, wsadzając swoje kolano pomiędzy moje nogi. Teraz przyglądał mi się z góry, z tym niebezpiecznym blaskiem. Po chwili przysunął się do mojej twarzy, tak że stykaliśmy się czołami, a po chwili wpił się brutalnie w moje wargi. Od tego jednego pocałunku miękły kolana, a po chwili czułam jak wpycha do moich ust swój język, drażniąc nim moje podniebienie, wywołując przy tym rozkosz. Poczułam jak w oczach tworzą mi się łzy, które zmogły się gdy jego prawa ręka znalazła się pod moją koszulą..." Podskoczyłam gwałtownie, budząc przy tym Isanami. Szybko odwróciłam się w stronę szyby, i spojrzałam na swoją twarz, która przybrała dość mocnawy odcień czerwieni. W mgnieniu oka założyłam na głowę kaptur, i udając iż śpię, starałam się uspokoić. Kurde kobieto o czym ty myślisz do cholery?! Po co sobie to przypominałaś? Jasna cholera, oby tylko Isanami niczego nie zauważyła, bo zacznie wypytywać a to już przyjemne nie będzie. Nagle zjechaliśmy gwałtownie w leśną drużkę, przyśpieszając. Znów przystawiłam twarz do szyby, starając coś dostrzec, jednak nie potrafiłam. Zagryzłam wargi ze zdenerwowania, jednak po chwili się zdziwiłam. Dlaczego nikt nie panikuje? Czemu nikogo to nie zdziwiło?! Podniosłam się i rozejrzałam się uważnie, po autobusie. Wszyscy zajmowali się swoimi sprawami a ja jako jedyna nie wiedziałam o co chodzi. Usiadłam z powrotem i spojrzałam na Isanami. Dalej spała a ja nie miałam serca jej budzić. Co innego Hinate! Z całej siły kopnęłam nogą w jego fotel przede mną a ten jak oparzony podskoczył do góry, rozmasowując sobie twarz. Posłał mi mordercze spojrzenie a ja jedynie puściłam mu oczko. Podniosłam się i stuknęłam kantem dłoni siedzącego obok chłopaka Saizo, dając mu znak aby zamienił się miejscami. Nie musiałam długo czekać. Po chwili siedziałam na kolanach Hinaty i zajadałam się jego truskawkowymi pocky.
- Mogę wiedzieć czemu wpierdzielasz moje pocky?- spytał chcąc mi je zabrać, jednak wsadziłam paczkę pod bluzę.
- Wiesz o co chodzi? Dlaczego tak nagle zmieniliśmy kierunek jazdy lub przyśpieszyliśmy?
- A no tak, zapomniałem cię uprzedzić. Pamiętasz jak ci mówiłem iż ten obóz jest tylko dla naszego rocznika?- przytaknęłam.- No więc, zapomniałem dodać iż co roku jest wybierane jakieś klasy aby uczniowie klas K mieli praktyki. I w tym roku pierwszy rok klas K ma praktyki z czwartym rocznikiem klas A.
- CO!?- krzyknęłam, jednak po chwili się uciszyłam pod naporem dość nieciekawych spojrzeń.- Powiedz, chcesz abym zabiła cię tu czy jak dotrzemy na miejsce? Przecież to rocznik Zenkiego. A ja miałam nadzieje go nie zobaczyć przez te dwa tygodnie.- załamana oparłam głowę o siedzenie przede mną i zaczęłam coś mamrotać pod nosem.
- Kara za kradzież moich pocky. Tak poza tym to czemu nie chcesz przy nim być? Przecież to twój narzeczony.- złapałam za mój podbródek, unosząc go do góry, tak abym na niego spojrzała. Cholera! Muszę mu coś szybko powiedzieć, aby to udawanie moich uczuć nie wyszło na jaw. Myśl, myśl... Mam!
- No wiesz co? To chyba naturalne iż chciałabym spędzić trochę czasu z nową klasą niż z narzeczonym, z którym później spędzę resztę swojego życia. Nie uważasz?
- No, możesz mieć trochę racji, ale czy nie powinno być na odwrót?
- Nie sądzę. Kiedyś w takiej sytuacji była moja kuzynka, która miała jakieś pięć miesięcy do ślubu, ona wraz ze swoim narzeczonym wszystko ustalili i postanowili spędzić miesiąc ze swoimi znajomymi a pozostałe na odwiedzaniu rodziny i spędzaniu z nimi czasu aby ich styl życia nagle się nie zmienił po małżeństwie. Więc nie uważam iż powinno być na odwrót. No, ale każdy ma swoje zdanie.... No co?- spytałam widząc jego pytające spojrzenie.
- Wiesz, chodzisz z nami już dobry miesiąc a my dalej nic o tobie nie wiemy. Co tam inni! JA nic o tobie nie wiem a myślałem iż jestem twoim kumplem.- powiedział i chyba się fochnął. Uśmiechnęłam się do niego i potargałam go po jego fioletowych włosach.
- Oj nie fochaj się. Obiecuję iż na tej wycieczce opowiem ci wszystko o sobie, dobrze? Ale ty też będziesz musiał mi opowiedzieć o sobie wszystko. Coś za coś.
- Zgoda. A teraz wstawaj, bo jesteśmy na miejscu.
- To już?- spytałam zdziwiona, ale podniosłam się z jego kolan i sięgnęłam po swoje rzeczy. Na szczęście dostaliśmy kartki z rzeczami jakie mamy ze sobą zabrać, więc nie miałam wielkich problemów. Chwyciłam plecak oraz torbę z góry i wysiadłam wraz z Hinatą. Pierwsze co zrobiłam to wzięłam porządny wdech, leśnego powietrza, którego mi tak bardzo brakowało. Od razu poczułam się jak w domu, nawet podmuchy wiatru były identyczne... Zaraz co? Rozejrzałam się dokładnie i coś przykuło moją uwagę. Na jednej z brzóz było coś napisane. Podeszłam tam zaciekawiona, co też mogę tam znaleźć, ale też lekko przestraszona. Za każdym kolejnym krokiem widziałam lepiej a przerażenie rosło z każdym zbliżeniem do drzewa. To co zobaczyłam doprowadziło mnie do tego iż ugięły się pode mną kolana, czym wróciłam na siebie uwagę ludzi. Patrzyłam ślepo w ten napis na drzewie, tak jakbym zobaczyła ducha. I chyba go zobaczyłam, bo nie ma takiej możliwości aby ktokolwiek oprócz mnie i NIEGO to napisał! Poczułam jak ktoś mną potrząsa, jednak nie reagowałam na to. Nie mogłam uwierzyć iż... No właśnie co? Że ktoś przeniósł tu drzewo, pod którym miałam swój pierwszy pocałunek i gdzie napisałam wraz z moją pierwszą miłością nasze imiona a pod nimi pseudonimy? Albo że jestem w Polsce na tym treningu?! No chyba sobie jaja robicie! Kurwa o co w tym wszystkim chodzi?! Nagle dostałam od kogoś po głowie, co wyciągnęło mnie z mojego własnego świata. Osobą, która sprowadziła mnie na ziemie był Saizo. Odwróciłam się do tyłu i zauważyłam iż nie ma gapiów. Wstałam, jednak nie potrafiłam utrzymać równowagi i znów upadłabym na ziemie, gdyby nie Saizo, który złapał mnie pod łokieć.
- Wskakuj mi na plecy. Zaniosę cię do obozu.- powiedział, kucając przede mną. Nawet nie protestowałam. Nie miałam na to siły ani głowy. Chciałam jak najszybciej znaleźć się sama i wszystko sobie poukładać. To wszystko co się dzieje to tylko iluzja a ja dałam się w nią złapać. Tak, to zapewne jedna z części obozu. Nawet mnie przed tym uprzedzali. Mówili iż nauczyciele wybierają sobie co roku, jednego ucznia i sprawiają iż przez cały obóz ma halucynacje, że żyje przez te dwa tygodnie w świecie iluzji jednakże normalnie funkcjonuje w realu. Dlatego nikt tak naprawdę nie wie czy to aby na niego nie wypadło. Uniósł się z kucków i chciał ruszyć w stronę pozostałych obozowiczów, kiedy ścisnęłam go mocniej.
- Hej... Sai-chan powiedz widzisz napis na tamtym drzewie?- spytałam wskazując palcem dany obiekt. Miałam nadzieje iż powie nie, iż zacznie ze mnie drwić iż wypada wymienić szkła w okularach, jednak nie powiedział tego. Zamian jedynie przytaknął. Przełknęłam głośno ślinę, co nie uszło jego uwadze, bo mną delikatnie podrzucił.
- O co chodzi?
- Ej Saizo, powiedz. Gdzie tak naprawdę odbywa się ten obóz?
- W Europie.- odpowiedział od razu, spokojnie.
- Co!?- krzyknęłam, starając się nie popaść w panikę. Błagam, tylko nie to! Miałam nadzieje iż moje przypuszczenia okażą się mylne, iż to tylko głupi żart mojego umysłu, jednak nie! Wszystko było przeciw mnie! Czemu?! Czym sobie na to zasłużyłam?! Może to kara za to iż to nie ja umarłam? Jeśli tak to proszę bardzo! Ej słyszysz mnie pojebany wszechświecie! Jeśli chcesz mojej śmierci to kurwa proszę bardzo!
- Co się tak dziwisz, przecież tłumaczyliśmy ci, że nasz świat jest połączony z światem ludzi i to dla nas nie problem aby się do niego przenieś. Na przykład teraz. Jak jechaliśmy autobusem. Ty niczego nie poczułaś ani nie zauważyłaś, ponieważ to był twój pierwszy raz kiedy przekraczałaś barierę, przytomna. Ale gdy do tego przywykniesz, będziesz w stanie odczuwać kiedy zmieniasz wymiar. Rozumiesz?
- Jakoś, trochę, może. Ale to nie zmienia faktu dlaczego jesteśmy w moich lasach!- krzyknęłam nim nie ugryzłam się w język. Jeszcze tego brakowało, aby zaczęli o to wypytywać. A przecież nie miałam stu procentowej pewności.
- Możesz powtórzyć? Mówisz iż jesteśmy w twoim kraju a na dodatek w pobliżu twojego domu?
- Eee nieee. To znaczy nie jestem pewna...
- Ile masz procent pewności?- spytał przerywając mi. Tak naprawdę jak teraz o tym pomyślę, to jedynym dowodem na to iż prawdopodobnie jesteśmy w Polsce jest TO drzewo, co do reszty nie mogę mieć pewności, jednak rozpoznaje las, więc tak jakieś...
- 70%.
- Ok. W takim razie chodź to sprawdzić.
- Cco? Ale przecież... zbiórka..
- Nie martw się. I tak nie musimy na niej być, poza tym chcesz mieć pewność prawda?- nic nie powiedziałam, co musiał wziąć za potwierdzenie, bo ruszył przed siebie. Musiałam przyznać iż tęsknie za takimi drobnymi gestami. Tak jakby zapominając iż to nie ON oparłam głowę pomiędzy jego barkiem a szyją, uśmiechając się delikatnie.
- Musisz powiedzieć Isanami iż ma zajebistego chłopaka.- zaśmiał się.
- Przekażę. Ale musisz podać mi jej adres.
- No nie wiem, nie wiem... A teraz uważaj. Za chwilę będziemy przy dołach, więc radzę skręcić w lewo.
- Jasne.... Wiesz, może to być dla ciebie delikatny temat, ale dlaczego nie opowiadasz o swojej rodzinie?- spytał idąc dalej przed siebie a ja zesztywniałam. Miał rację. To dość delikatny temat i wolę o nim nie mówić. Ale przecież wiecznie o nim mówić też nie mogę. Poza tym prędzej czy później się dowie, bo przecież Amu... Westchnęłam.
- Zatrzymaj się, chce zejść.- poprosiłam i po chwili stałam o własnych siłach. Spojrzałam w górę i mimowolnie się uśmiechnęłam. Może to dziwnie zabrzmi, ale każdy las ma swój indywidualny zapach. Tak samo jak ludzie, kiedy nie używają antyperspirantów ani perfum. Coraz bardziej się denerwowałam. Nie dość, że Saizo zadał mi to pytanie to jeszcze z każdym krokiem byłam coraz bardziej przekonana iż znajdujemy się w pobliżu mojego domu. Przejechałam dłonią po włosach, starając nie pokazywać swojego zdenerwowania, i puki co szło po mojej myśli. Odruchowo skręciłam w lewo i po kilku krokach dotarliśmy do ambony. Szybko na nią weszłam, rozglądając się dookoła, mocniej zaciskając dłonie na drewnie. Kiedy znalazłam się już w środku, miałam już stu procentową pewność. Zaśmiałam się histerycznie, chwytając się za włosy i ciągnąc za nie, chcąc się obudzić z tego snu za pomocą bólu. Jednak to nic nie pomogło a z moich ust wyrwało się głupie.
- Wróciłam.....

****
Ja też do was wróciłam! I mam do was dwie informacje!
Pierwsza: Co do następnej notki, postaram dodać ją w przeciągu dwóch tygodni.
Druga: Od początku lipca aż po praktycznie sam koniec wakacji nie będę w posiadaniu internetu więc z góry przepraszam i proszę nie zapomnijcie o tym blogu przez wakacje!
Co do notki to liczę na wasze opinię, chce poznać wasze zdanie.... Poza tym klawiatura nie gryzie! No to tyle ode mnie. Do zobaczenia!

7 komentarzy: