wyświetleń

Info

1. Trafiłeś/ Trafiłaś na bloga o tematyce romans/komedia/horror 2. Opowiadanie jest w 100% wytworem mojej wyobraźni i nie opiera się na żadnym anime 3. Spam zostawiaj w zakładce "Spam" 4. Notki będą dodawane w nieregularnych odstępach czasowych za co przepraszam 5. Na blogu pojawią się sceny o zabarwieniu erotycznym, yaoi, yuri, wulgarnym oraz przemocy 6. Słowa oraz myśli napisane np : " O czym on sobie myśli?" będą oznaczały iż te wypowiedzi są wypowiedziane w języku polskim 7. Nie wolno kopiować bez mojej zgody oraz zastrzegam sobie prawa autorskie. 8. Czytasz, komentujesz, motywujesz!

piątek, 15 maja 2015

Rozdział 6

Ostatnio mam bzika do słuchania piosenek na Nightcore :P


Siedziałam przy biurku i studiowałam swój plan zajęć. Pierwsze pięć lekcji do lunchu są takie same jak w każdym liceum, jednak pozostałe trzy lub cztery lekcje są co najmniej dziwne. Z najemnictwo zaklęć i mikstur? Taktyka? Co to ma znaczyć? Podrapałam się długopisem po głowie. Na zajęciach jestem już drugi tydzień a i tak nic nie łapie z tych popołudniowych lekcji. Nawet z pomocą Hinaty. Odsunęłam się od biurka i odchyliłam. Patrzyłam w sufit. Ech....Jestem tu już prawie miesiąc, a dogadałam się jako tako z klasą. Przed wszystkimi muszę udawać idealną narzeczoną, która kocha swojego mężczyznę! No kurwa w co ja się wpakowałam! Spojrzałam na zegarek, dochodziła osiemnasta a jego dalej nie ma... Wstałam i palnęłam się na łóżko, zostawiając na biurku te cholerne książki. Spojrzałam w sufit, zastanawiając się, co teraz się stanie. Już sobie narobiłam wrogów w płci pięknej całej szkoły no i u niektórych facetów. A najgorsze jest to iż czuje się jak jakiś trędowaty! A to czemu?! Bo kurwa mieszkam w akademiku dla chłopaków! Uderzyłam pięścią w pościel, chcąc jakoś wyładować swoją frustracje. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, więc czym prędzej wstałam i do nich podeszłam. Za nimi stał uśmiechnięty od ucha do ucha Hinata, trzymający w dłoniach paczki chipsów a z kieszeni spodni wystawały puszki coli.
- No hey...my honey! If I could come to you?- spytał z brytyjskim akcentem. Przyłożyłam palec do bory, opierając się o framugę drzwi i przyjrzałam mu się. Później się uśmiechnęłam i złapałam za drzwi.
- Eee. No.- i zamknęłam mu je przed nosem, jednak po chwili wciągnęłam go do środka z czego się zaśmiał.
- Skoro już tu jestem to nie omieszkam ci pomóc. Przed tobą stoi najmądrzejszy uczeń z klas pierwszych.- przytaknęłam uśmiechając się sarkastycznie.- No, ale mniejsza.  Przyszedłem, bo tak naprawdę rzadko widuję cię na dole.
- Nie mam po co tam chodzić. Poza tym staram się jakoś zrozumieć te wszystkie rzeczy, które muszę umieć....
- Współczuje, ale najpierw nim pomogę ci z nauką to chce obejrzeć film. Tak samemu to mi się nie chce a Ken-chan gdzieś się podział....- wymamrotał pod nosem. Położyłam dłonie na biodrach i przepuściłam go w stronę biurka. Chwilę nad nim stał nim nie wziął wszystkich papierów oraz książek i nie rzucił ich na łóżko chłopaka.- Gdzie masz laptopa?
- W drugiej szufladzie po lewej. Jaki to film?- Spytałam otwierając paczkę chipsów paprykowych.
- Wiesz chciałem od początku obejrzeć tak sobie Ao no Exorcist.- westchnęłam, gdy odpalał kompa.- Podasz mi hasło?
- Nie, bo jeszcze mi się do kompa włamiesz. Resztę mogę sama zrobić, więc ty naszykuj miejsce do siedzenia.- powiedziałam odciągając go od biurka i wpisując poprawnie hasło. Chwilę poczekałam nim nie uruchomi się do końca i po chwili włączyłam chrome'a. Wpisałam tytuł anime i włączyłam pierwsze lepsze. Spauzowałam i odwróciłam się w stronę fioletowłosego. Siedział na podłodze oparty o łóżko a obok niego znajdowała się poduszka, przeznaczona dla mnie. Wzięłam laptopa, dalej podłączonego pod ładowarkę. Położyłam go na małym, szklanym stoliku i nim odpaliłam spojrzałam na kompana.
- Oglądamy pięć odcinków albo jeden cały film i pomagasz mi w nauce. Więc co wybierasz?
- Odcinki. A po skończeniu jednego przedmiotu idzie następne pięć odcinków, dobra?- wyciągnął w moją stronę dłoń za którą go chwyciłam.
- Zgoda! Ale jeśli z jednego przedmiotu jest tylko dwa rozdziału to idzie następny.
- Pasuje mi to. Koniec gadania, czas oglądania!- krzyknął unosząc rękę do góry w geście oznaczającym rozpoczęcie walki. Włączyłam i po chwili śledziliśmy losy Rina oraz innych. Podkuliłam nogi i oparłam brodę na kolanach. Nagle poczułam się jak za dawnych czasów, gdy to wraz z moją przyjaciółką Kają siadałyśmy tak w każdy weekend i oglądałyśmy różne rzeczy. Mimowolnie przechyliłam się bardziej na lewy bok i oparłam na ramieniu chłopaka. Już chciałam się podnieść, gdy ten oparł swoją głowę na mojej.
- I jesteśmy kwita.... Podaj mi chipsa.- powiedział a ja ze śmiechem mu go dałam.
- Tylko nie nakrusz na mnie.- podałam mu, samej też biorąc.Ze skupieniem obserwowałam kolejne poczynania bohaterów, śmiejąc się co jakiś czas z ich tekstów lub zachowania postaci.... Po chwili spałowałam i sięgnęłam pierwszy lepszy zeszyt oraz podręcznik. Sięgnęłam akurat z zaklęciami.
- No dobrze, no to teraz nauka.- powiedział i rozpoczął tłumaczenie....
***
Siedziałam w bibliotece wraz z Kenjim i Hinatą. Ten pierwszy to współlokator tego drugiego oraz kumpel Zenkiego. Obecnie blondyn " tłumaczył" mi jakieś rodzaje oraz rasy demonów. Z całych sił go słuchałam, jednak ja po prostu tego nie rozumiałam. Moja nauka w weekend z Hinatą skończyła się na tym iż niczego się nie nauczyłam a jedynie obejrzeliśmy całe anime. Bawiłam się mechanicznym ołówkiem, starając coś zrozumieć. Położyłam głowę na ławce. Chciało mi się spać oraz odpocząć. Siedzimy tak już jakieś trzy godziny, powoli zbliżała się dwudziesta a ja miałam dość. Zerknęłam na nich. Blondyn coś tam trajkotał a Hinata mu się przyglądał. Tak w ogóle to po jaką cholerę on tu jest?! Nagle oberwałam książką po głowie, więc spojrzałam na sprawcę.
- Risoko-senpai....- jęknęłam.- Po jaką cholerę tracisz ze mną czas na naukę, skoro ja i tak tego nie rozumiem!- wykrzyknęłam, jednak po chwili przypomniałam sobie gdzie jesteśmy.
- To radzę ci  zacząć brać to na poważnie, bo jak wróci ten bęcwał a ty nie będziesz umiała to mi się najbardziej oberwie.
- To powiedz iż jestem tak głupia iż niczego się nie nauczę lub iż jestem trudnym uczniem.- odpowiedziałam szybko i znów spojrzałam na ławkę.
- To nie jest takie...
- Co nie jest takie? Ken-chan mam nadzieje iż umie.- przerwał mu jakiś głos. Rozpoznałam go, jednak nie chciałam go widzieć.
- Zenki! Ty pojebie jeden! Jeśli chcesz ją uczyć to zrób to sam! Poza tym miałem pomóc Hinacie. Chodź idioto.- podnieśli się, zabierając swoje rzeczy.
- Do zobaczenia Risoko-san, Hina-chan.- powiedziałam, nie podnosząc dalej swojej głowy z ławki. Ładny mi geniusz z tego tępaka, który to potrzebuje pomocy innych w nauce. Ja geniuszem nie jestem i dobrze mi z tym. Usłyszałam, jak ktoś przesuwa krzesełko obok mnie, jednak nie chciałam patrzeć kto to. Domyślałam się iż to Toyoi. Po chwili poczułam jak ktoś szczypie mnie po karku. Gwałtownie się podniosłam, unosząc ramiona do twarzy.
- Czego?- spytałam, powstrzymując się. Musiałam pamiętać iż nie jesteśmy sami. Ten nic nie powiedział jedynie uszczypnął mój nos, po chwili za niego łapiąc i nie puszczając.
- Powiedz, dlaczego nie chcesz się uczyć?- spytał przyciągając moją twarz blisko swojej, dalej nie puszczając nosa.
- Puść mój nos.- powiedziałam głosem Kaczora Donalda. Wykonał moją prośbę, więc podniosłam się z krzesełka i chciałam spakować swoje rzeczy, kiedy ten złapał mnie w pasie, przyciągając do siebie i usadawiając na swoich kolanach.
- Puść mnie, jestem zmęczona.
- Nie... Powiedz czemu nie chcesz się uczyć, to może cię puszczę.- wyszeptał a ja poczułam jego oddech na swojej szyi. Mimowolnie się wzdrygnęłam.
- Dobra powiem, ale jak będziemy w pokoju. Może być?- spytałam, odwracając się w jego stronę. Dobrze wiedziałam co robię. Nasze twarze dzieliły może trzy centymetry a ja nawet się nie zawstydziłam. Ten uśmiechnął się, jednak w tym uśmiechu było coś mrocznego, coś czego nie mogłam odczytać.
- Zgoda.- powiedział i po chwili byliśmy w naszym pokoju. Zamrugałam zdziwiona oraz zdezorientowana oczami. Mimo iż już kilka razy mnie tak przenosił to dalej nie mogę do tego przywyknąć....- No dobra to odpowiadaj.- przerwał moje rozmyślania, kładąc mnie na swoim łóżku a raczej na sobie. Teraz to czułam się trochę niezręcznie, jednak nie mogłam mu tego pokazać.
- Nie rozumiem tego. Mimo iż Hinata oraz Risoko-kun mi pomagają, to ja dalej tego nie ogarniam. Po prostu to dla mnie za trudne.
- Naprawdę? A może to nauczyciel oraz metody nauczania były złe?
- Co masz na myśli?- spytałam z lekkim strachem. Bałam się jego odpowiedzi, jednocześnie modląc się aby to nie był jakiś głupi pomysł.
- Wiesz, czego ci nie powiedziałem.- zaprzeczyłam ruchem głowy. Ten uśmiechnął się w dziwny sposób, co zbytnio mi się nie spodobało.- Wiesz, kiedy ty pijesz moją krew albo inaczej. Wampiry mają ciekawą zdolność. Potrafią pić krew wszystkich stworzeń oraz wydobywać poprzez krew ich wszystkie wspomnienia, wiedzę, doświadczenie oraz w niektórych przypadkach nawet magiczne zdolności. Jednakże, u początkujących wampirów musi zostać zrobiony pewien rytuał, który znają tylko one, nie jest on uczony ani mówiony, ponieważ gdybyśmy i my to wiedzieli, to i my byśmy to potrafili.
- W takim razie jak się tego nauczę?
- Wiesz, mam przyjaciela, który jest wampirem i chętnie mi powiedział ten rytuał.- gwałtownie podniosłam się do siadu, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej.  Czułam pod lewą dłonią, delikatnie przyśpieszony rytm jego serca, jakby coś go zaskoczyło albo.. podnieciło. Szybko spojrzałam na dół, upewnić się iż siedzę na jego klatce piersiowej a nie na kroczu. Odetchnęłam z ulgą, co go musiało rozbawić, bo zachichotał. Trzepnęłam, go pięścią w brzuch i spojrzałam mu w oczy.
- W takim razie mów.- znów się uśmiechnął, w ten uwodzicielski oraz tajemniczy sposób. Podniósł się, usadawiając mnie na swoich kolanach.
- Jesteś pewna? Jeśli ci powiem, już na zawsze będziesz do mnie przywiązana.
- Cco?- wyjąkałam.
- Może inaczej, powiedzieć powiem, jednak czy to zrobię czy nie, decyzja będzie należeć do ciebie. Dobrze?- niepewnie przytaknęłam głową, przełykając ślinę. Co to może być? Czy mu chodzi o.. ppierrwszy razz? Ale ja.... Przestań o tym myśleć. Przygryzłam dolną wargę wyczekując tego co ma zamiar powiedzieć.
- A więc zacznij mówić.
- Skoro prosisz. Otóż ten rytuał jest w zasadzie bardzo prosty. Wampir musi wypić krew członka swojej rodziny w tym samym czasie, kiedy ten będzie pić jego krew albo jak w twoim przypadku musisz napić się krwi osoby, której krew jest dopełnieniem twojej.
- I niech zgadnę, to ty jesteś tą osobą?
- Przezorny zawsze zabezpieczony. Poza tym twoja krew jest dopełnieniem mojej. Więc jeśli to zrobimy nie będę mógł cię puścić a ty nie będziesz nawet chciała ode mnie uciec, ponieważ będziemy powiązani....
- Krwawymi nićmi przeznaczenia.- dokończyłam za niego.
- Jak poetycko. Oczywiście decyzja należy do ciebie.
- Wiesz ja tam bym się martwiła o ciebie. Nie jesteś typem człowieka, który mógłby żyć z jedną kobietą, uwielbiasz ryzyko jak i seks a ja puki co nie mam zamiaru pozwolić ci we mnie wejść.
- Auć, to zabolało kotku. Ale wiesz, ludzie się zmieniają. Nawet ty się zmienisz a zwłaszcza twoje uczucia względem mnie. Przysięgam iż do ślubu się we mnie zakochasz.- powiedział z błyskiem w oku. Zaśmiałam mu się w twarz.
- A ja przysięgam iż zmienię cię do naszego ślubu, tak że nawet nie będziesz umiał myśleć o zdradzie, nawet jeśli cię nie pokocham i nie pozwolę ci na seks ze mną..- nie mogłam się powstrzymać, coś kazało mi to powiedzieć, jakiś głupi impuls jak zawsze robił ze mną to co chciał, jakbym nie była sobą, tylko kimś innym. Coś ciągnęło mnie do tego ryzyka, jakby ktoś pchał mnie w stronę niebezpiecznych drzwi, za którymi miała rozegrać się niebezpieczna a zarazem pociągająca gra, w którą każde niegrzeczne dziecko chce zagrać aby poczuć smak niebezpieczeństwa oraz dreszczyk ryzyka na swoim ciele. Jego palce pozbyły się gumki do włosów, przez co poczułam je na swojej twarzy. Przesunął je na lewą stronę mojej szyi a u siebie zdjął krawat.
- Zakład? A co będzie stawką?- spytał przysuwając się jeszcze bliżej mnie.
- A co byś chciał?
- Ciebie, wygram a ty oddasz mi się nawet przed ślubem, a ty?
- Wolności.- odpowiedziałam od razu, nim nie ugryzłam się w język.
- Dobra. A więc umowa stoi. A teraz czy chcesz wykonać ten rytuał?- zacisnęłam wargi. Miałam dwie opcje, zgodzić się i być do niego przywiązana albo odmówić i dalej próbować zrozumieć ten świat. Zgódź się... Przecież nić można w każdej chwili przeciąć... Zgódź się... Zaryzykuj... Zamrugałam oczami, słysząc w swojej głowie słodki, melodyjny oraz stanowczy głos. Brzmiał bardzo znajomo, jednak nie mogę sobie teraz przypomnieć do kogo należy i kiedy go po raz pierwszy słyszałam. Spojrzałam na niego, ten przyglądał mi się z ciekawością oraz lekkim zniecierpliwieniem. Chciałabym go tak cały czas trzymać, aby się wkurzył, zdenerwował, pokazał w końcu swoją prawdziwą twarz a nie tylko przybierał w kółko te samą maskę, a jednak chyba jeszcze nikt nie zdarł jej z niego. Ryzyko, ciekawość oraz impuls kierowały mną w tej chwili, chciałam aby to rozsądek wygrał, jednak przegrał w papier, kamień, nożyce. Nie panowałam nad swoim ciałem, znów impuls przejął nad nim kontrolę, a ja nawet nie mogłam mu się postawić. Chwyciłam go za kołnierzyk koszuli, przysuwając się do jego szyi.
- To chyba mówi samo za siebie.- wyszeptałam, dotykając warkami jego szyi. Poczułam jego chłodne palce na swojej skórze, delikatnie odgarnął moje włosy z karku, gdzie po chwili poczułam jego dłoń, jak go delikatnie przytrzymywał.
- Mam nadzieje iż to przemyślałaś.- powiedział całując moją szyję, jednocześnie dotykając ją swoimi zębami. Rozchyliłam wargi, przykładając swoje zęby do jego skóry i w tym samym momencie, zatopiliśmy swoje kły w szyi drugiego....


***

No cześć! Rozdział miałam dawno napisany, ale musiałam coś pozmieniać i coś dodać. Macie czasami tak iż potraficie wymyślić jakiś rozdział nie mając tak naprawdę poprzedniego? No cóż ja tak mam i oto przykład. Ten rozdział a raczej jego większą część napisałam jakoś w grudniu, co dobrze pamiętam, bo miałam niemiły wypadek. I czekałam z jego opublikowaniem całe sześć miesięcy. No, ale nie będę was przynudzać. Mam nadzieję iż  rozdział się wam podobał albo coś wam się w nim nie spodobało i zostawicie swoją opinię w komentarzu. A tak ogólnie to macie już plany na wakacje? Czy szykują wam się jakieś poprawki? A na sam koniec taki wierszyk :

Patrzysz w lustro i co widzisz?
Widzisz to co zwykle.
To wyblakłe spojrzenie
Szare, niczym deszczowe chmury
Czekoladowe nici, zwane inaczej włosami
I swoją sylwetkę.
To ty. 
A oprócz ciebie?
Widzisz inny świat. 
Jednak gdy się odwracasz widzisz to co zawsze.
Jednak gdy powracasz do lustra
Widzisz co innego.
Lustro to drzwi
Drzwi to nieznanego ci życia
Które przyciąga cię swoją
Tajemniczością odzianą w pelerynę grozy
A więc?
Co wybierzesz?
Twoje obecne życie, w rutynie
Czy może podróż w nieznane i odkrycie prawdziwej siebie?
Pośpiesz się, czas się nie zatrzyma.
On płynie swoim własnym rytmem a ty musisz się z tym pogodzić.
Zdecyduj i nie czekaj.
Bo czekanie oznacza utratę, czegoś czego już nie zaznamy....





3 komentarze:

  1. Bardzo spodobał mi się twój blog. Cieszę się, że bohaterka nie jest nieśmiałą i bojaźliwą panienką. Mam nadzieję, że to ona nie ona wygra zakład bo nie chcę żeby się rozstali. Ciekawi mnie jakie będą konsekwencje tego rytuału. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się ciesze iż spodobała ci się moja historia. Pomyślałam iż tworzenie takiej nieśmiałej i bojaźliwej bohaterki, która taka jest na samym początku gdy cały świat jej runął jest nudne i monotonne, ponieważ w większości romansach, gdzie jest pomieszany z fantasy zawsze tak się dzieje z bohaterką np. Dary Anioła lub Kim jesteś, Sky?
      Co do zakładu to nic nie powiem bo zepsuję niespodziankę no i też nie powiem czy jest im pisana wspólna przyszłość czy może coś się wydarzy. Mam nadzieję iż cię zaskoczę. Następny rozdział powinien być niebawem, akurat uderzyła we mnie wena :D
      Yane :*

      Usuń