wyświetleń

Info

1. Trafiłeś/ Trafiłaś na bloga o tematyce romans/komedia/horror 2. Opowiadanie jest w 100% wytworem mojej wyobraźni i nie opiera się na żadnym anime 3. Spam zostawiaj w zakładce "Spam" 4. Notki będą dodawane w nieregularnych odstępach czasowych za co przepraszam 5. Na blogu pojawią się sceny o zabarwieniu erotycznym, yaoi, yuri, wulgarnym oraz przemocy 6. Słowa oraz myśli napisane np : " O czym on sobie myśli?" będą oznaczały iż te wypowiedzi są wypowiedziane w języku polskim 7. Nie wolno kopiować bez mojej zgody oraz zastrzegam sobie prawa autorskie. 8. Czytasz, komentujesz, motywujesz!

wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział 4

Od mojego przybycia do szkoły dla demonów minął calutki tydzień. Luty się zakończył, tym samym kończąc moje stare życie. W ciągu tego tygodnia, mój "narzeczony" oprowadził mnie po ciekawych jego zdaniem miejscach w szkole, opowiadał o nauczycielach oraz o swoich przyjaciołach, powiedział jak wyglądają tu lekcję i tak naprawdę to za wiele nie różnią się od normalnych lekcji z mojej starej szkole. Jako prezent powitalny, jak on to nazwał podarował mi podręczniki, zeszyty oraz przybory. Obecnie szliśmy do gabinetu dyrektora. Nie wiem po co on tam idzie, przecież wczoraj pokazał mi do niego drogę. Może ma jakąś sprawę? Nie wiem, poza tym co mnie to obchodzi. Lepiej nie wtykać nosa w nie swoje sprawy. Byłam ciekawa jaką osobą jest dyrektor. Toyoi nic mi o nim nie powiedział... Westchnęłam, strzykając palcami.
- Powiedz po co tam idę. Mówiłeś iż wszystko załatwiłeś.- spojrzałam na niego, a ten jedynie puścił do mnie oczko. Przekręciłam oczami, udając iż tego nie widziałam.
- Po identyfikator dla ciebie oraz klucze do akademika.- schował dłonie do kieszeni. Zazdrościłam mu. Też bym chciała mieć spodnie! Ale nie! Dziewczyny muszą mieć jakieś spódniczki! Spojrzałam na pięknie zdobione ściany. Marmur, kolumny i piękne kwieciste wzory. Na ścianach wisiały trochę mroczne portrety, Zenki mi mówił iż to podobizny poprzednich dyrektorów. Wszystkich łączyła jedna cecha wyglądu. Byli bardzo młodzi. Stawiałam na góra dwadzieścia pięć może trzydzieści lat. Ciekawe czy demony się starzeją. Fajnie jest o tym myśleć, ale głupiej jest zapytać. Bo przecież może mnie wyśmiać, za takie myślenie, albo być strasznie poważnym i potwierdzić to co powiedziałam. Nagle uderzyłam o coś twarzą. Poprawiłam okulary a rudzielec się do mnie odwrócił, łapiąc w talii. Szybko się od niego odsunęłam i już chciałam zapukać, kiedy on otworzył drzwi i wszedł do pomieszczenia bez żadnego pozwolenia. Podrapałam się z zakłopotaniem i szybko się ukłoniłam. Jak się okazało dyrektor miał gościa. Chciałam już zacząć przepraszać, ale tak naprawdę nie wiedziałam za co. Przecież to nie ja zachowałam się jak jakiś bezczelny cham i weszłam do czyjegoś pokoju. Spojrzałam na mężczyznę siedzącego zza biurkiem. Miał na oko dwadzieścia parę lat! Jego oczy były zamknięte, jednak czułam na sobie ich spojrzenie. Wyprostowałam się i czekałam na to co ma nadejść. Jego białe niczym śnieg włosy poruszyły się, jakby były osobnym organizmem. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Powoli jego powieki zaczęły się unosić a ja nie mogłam się ruszyć. Cały mój organizm dostał nagle paraliżu. Moje ciało chciało uciekać, wszystko w moim ciele mówiło mi iż tu jest niebezpiecznie, jednak ja nie odczuwałam strachu. Czekałam po prostu na to co ma za chwilę nastąpić. Po chwili ujrzałam w całej okazałości jego oblicze. Czarne niczym smoła włosy kontrastowały z białymi niczym śnieg włosami. Jego idealnie porcelanowa cera mogła każdego zmylić co do jego płci. Widziałam jak lustruje mnie wzrokiem a po chwili się do mnie uśmiechnął. Cały czas stałam na baczność a instynkt mi podpowiadał abym była czujna. Przełknęłam ślinę a jego uśmiech stał się większy. Spojrzałam w bok. Nigdzie nie było Toyoi'ego oraz gościa dyrektora! My w ogóle nie byliśmy w gabinecie dyrektora! Napięłam wszystkie mięśnie i czekałam na to co ma się za chwilę wydarzyć. Jednak nic takiego się nie stało. Dyrektor dalej siedział za swoim biurkiem a czerń nie zniknęła. Tylko spokojnie! To tylko wytwór twojej wyobraźni. Opanuj się kobieto. Znów na niego spojrzałam, tym razem pewna tego co chce powiedzieć. Wzięłam po raz ostatni głęboki oddech i ruszyłam przed siebie. Gdy byłam przy jego biurku wyciągnęłam w jego stronę pewnie dłoń i dalej na niego patrząc spytałam.
- Czy mogę otrzymać klucze i identyfikator?- ten nic nie powiedział tylko chwycił mnie za nadgarstek. Po chwili przez niego przeszyła mnie fala bólu, jednak zamiast krzyczeć jak zawsze zacisnęłam zęby. Czułam jakby ktoś przebijał mój nadgarstek rozgrzanym gwoździem a na ranę sypał sól. Chciało mi się krzyczeć, ale nie mogłam okazać słabości. Nie mogę okazywać swoich uczuć przy obcych a zwłaszcza przy sadystycznych osobach! Brałam głębokie oddechy, które pomagały powstrzymać krzyk oraz łzy. Spróbowałam wyrwać swoją dłoń i udało się, jednak po chwili poleciałam do tyłu. Zamknęłam oczy, jednak nie spotkałam się z ziemią tylko z czymś miększym, ale i twardym. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam twarz Zenkiego. Odsunęłam się od niego, lecz po chwili znów byłam w jego ramionach. Wypuściłam powietrze przez nos czując jak świat zaczyna mi wirować przed oczami. Zamknęłam je, zdjęłam okulary  i przyłożyłam do powiek palce. Delikatnie je masowałam, starając się uspokoić ból oczu. Po raz kolejny się mu wyrwałam i tym razem utrzymałam równowagę. Założyłam okulary i otwierając oczy wypuściłam powietrze z ust. Rozejrzałam się. Na powrót byliśmy w gabinecie a dyrektor przyglądał mi się z tajemniczym błyskiem w oku. Trochę się przestraszyłam, jednak nie dałam tego po sobie poznać.
- Sera-sensei możesz zabrać swoją uczennice do klasy. Kluczę znajdziesz w swojej bluzie. A teraz jeśli pozwolicie muszę o czymś pomówić z Toyoim-kunem.- powiedział patrząc cały czas na mnie. Z lekkim trudem się wyprostowałam, by po chwili delikatnie się ukłonić i wyjść za tajemniczym gościem z gabinetu. Na korytarzu oparłam się o ścianę. Przejechałam dłonią po włosach, starając się uspokoić. To było dziwne. Spojrzałam z ciekawością na swój prawy nadgarstek i zauważyłam na nim tatuaż! A raczej jakiś napis. Przyjrzałam mu się uważniej.
- " Wiesz jakie to uczucie, gdy wszyscy się od ciebie odwracają? To jest strach.... Ale przed tobą."- przeczytałam na głos. Ktoś odkrzyknął znacząco więc na niego spojrzałam. Mężczyzna był ubrany w sięgający do kolan czerwony płaszcz oraz zakrywający głowę tego samego kapelusz. Na oczach miał czerwone okulary przeciwsłoneczne a pod płaszczem szary garnitur. Dłonie zakrywały mu białe rękawiczki, na których było coś napisane.
- Twój identyfikator. A teraz proszę za mną panno Karp.- powiedział kierując się w głąb korytarza. Szybko potrząsnęłam głową i go dogoniłam. Przez całą drogę bacznie mu się przyglądałam. Ciekawe jakim on jest demonem. Czy tak samo jak Zenki jest tengu a może jest dajmy na to wilkołakiem? Nie wiem, ale kiedyś się dowiem. Przez całą drogę nie spuszczałam z niego wzroku, co musiał prawdopodobnie czuć, a mimo tego nic nie powiedział ani nie zrobił. Po bodajże dziesięciu minutach byliśmy pod jedną ze sal. Spojrzałam do góry i ujrzałam tabliczkę z numerem i rokiem klasy.  Przeniosłam swoje spojrzenie na nauczyciela i doznałam szoku. Nikogo obok mnie nie było! Ale jakim cudem tego nie zauważyłam?! Chyba nie...wyparował albo coś. Nie to przecież niemożliwe! Zaraz, chwila. Uspokój się i przemyśl to wszystko na trzeźwo. Nabrałam powoli powietrze przez nos i spojrzałam na drzwi. Te drzwi były drogą do poznania dręczących mnie pytań. Poprawiłam włosy oraz podkolanówki i zapukałam do drzwi. Czekałam wyprostowana na jakąkolwiek odpowiedź, lecz nic takiego nie nastąpiło. Wyciągnęłam znów dłoń w stronę drzwi i gdy przymierzałam się do ponownego zapukania, gdy nagle ktoś się przede mną pojawił. Zamarłam, lecz po chwili przyciągnęłam dłoń z powrotem do siebie. Przyjrzałam się jej uważnie. Kobieta po trzydziestce, delikatnie opalona skóra, duże złote oczy ukryte za okularami, brązowe włosy upięte w koka a bez niego mogły zapewne sięgać jej do ramion. Niezbyt wysoka, ale dzięki butom na obcasie mogła mieć metr siedemdziesiąt. Ubrana w brązową marynarkę oraz tego samego koloru spódniczkę, która sięgała jej do kolan. Ubranie podkreślało jej krągłości, których mogła pozazdrościć jej niejedna kobieta. Przymknęłam delikatnie powieki, uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie i ukłoniłam.
- Miło mi. Jestem Karp Anna pańska nowa uczennica. Proszę się mną zaopiekować.- powiedziałam dalej patrząc na podłogę. Czekałam aż mi odpowie.
- Mnie również miło poznać. Jestem Yashino-sensei i od dziś będę twoją nauczycielką biologii. Proszę wejdź do klasy.- powiedziała, odwracając się i idąc przed siebie. Ostatni raz wzięłam porządny wdech i ruszyłam za nią. Gdy moje ciało przekroczyło progi klasy, wiedziałam iż już nic nie będzie takie jak dawniej.....
~*~
                                                             
Siedziałam w ostatniej ławce przy oknie i patrzyłam się w widok za nim. Czułam na sobie ciekawskie spojrzenia pozostałych uczniów, jednak mnie to nie przeszkadzało. Przywykłam do tego już dawno temu. Rozmyślałam o tym jak będą wyglądać następne lekcje, gdy nagle ktoś uderzył dłonią o moją ławkę. Niedbale podniosłam swoje spojrzenie i ujrzałam chłopaka o czarnych niczym atrament włosach oraz granatowych oczach. Oparłam brodę na lewej dłoni i czekałam na to co ma do powiedzenia. Za jego pleców wyłoniła się dziewczyna o dość pokaźnym biuście,  białych niczym śnieg włosach oraz miedzianych oczach.Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie pogodnie, wyciągając dłoń i rozpoczynając rozmowę.
- Cześć, jestem Nishimori Isanami. A to mój chłopak  Kugayama Saizo. Miło mi cię poznać.
- Mnie również.- powiedziałam wstając i chwytając ją za dłoń.
- Właśnie wybieramy się na następną lekcje, która znajduje się w innym budynku. I czy zechciałabyś pójść z nami?- spytała niepewnie. Uśmiechnęłam się delikatnie, naprawdę uradowana iż nie muszę nikogo pytać o drogę albo o dołączenie do niego.
- Bardzo dziękuje. Jeśli to nie byłby problem.- jej uśmiech się bardziej powiększył a ja dostrzegłam posyłane w moją stronę pełne współczucia spojrzenia. A może były one skierowane do dziewczyny? Widziałam iż nie byłam jedyną osobą, która je dostrzegła bo po chwili uśmiech na ustach dziewczyny zgasł. Podrapała się ze zakłopotaniem po głowie i spojrzała na mnie przepraszająco. Ale za co ona chciała mnie przeprosić? Szybko schowałam książki do plecaka i przerzuciłam go na lewe ramię. Chłopak odwrócił się do nas plecami, tym samym mówiąc abyśmy już ruszyli. Dziewczyna dogoniła go i chwytając za dłoń szli razem. Posmutniałam na ten widok jednak szybko się ogarnęłam. To już skończone. Teraz mam szanse o nim zapomnieć i zacząć wszystko od nowa. Poprawiłam niesforny kosmyk włosów i szybko ich dogoniłam przy drzwiach. Białowłosa odwróciła się w moją stronę i przez przypadek uderzyłyśmy się czołami.
- Bardzo przepraszam.- powiedziałam pierwsza kłaniając się. Po chwili i ona uczyniła to co ja.
- Nie to moja wina. To ja przepraszam.- zaśmiała się histerycznie. Szybko to przerwałam i dotknęłam delikatnie jej czoła.
- Bardzo przepraszam. Ale mam strasznie twardą głowę.- powiedziałam aby ją rozweselić i udało mi się. Bardziej ją zaskoczyłam, ale jej histeryczny śmiech przerodził się w szczery i radosny. Uśmiechnęłam się przepraszająco, ale i radośnie słysząc taką piękną melodię. Poczułam jak łapie mnie za nadgarstek i idąc po środku, ciągnęła mnie i swojego chłopaka przez korytarz. Czułam jak inni na nas patrzyli, jednak jej to nie przeszkadzało. Jednak co do jej chłopaka nie byłam pewna. Przez całą drogę nie patrzył ani na mnie ani na nią, tylko przed siebie, tak jakby nic go nie obchodziło. Isanami nic nie mówiła, tylko ciągnęła nas za sobą. Ja też nic nie mówiłam, tylko z zaciekawieniem rozglądałam się na boki. Na ścianach było widać niesamowite obrazy. A to zwierząt, a to ludzi. Scenerie były różne. Las, łąka, plaża, niebo lub oblane krwią kwiaty. Uśmiechnęłam się jeszcze bardziej gdy wyszliśmy ze szkoły. Było zimno, jednak mnie to nie przeszkadzało. Widać było iż dziewczyna nie przepadała za zimnem więc rozwiązałam swoją bluzę z pasa i podałam ją jej.
- Proszę.- powiedziałam z przyjaznym uśmiechem. Odwzajemniła go, biorąc i zakładając bluzę. Było widać iż zrobiło jej się odrobinę cieplej. Na dworze jakaś grupka chłopaków okładała się śniegiem, śmiejąc się przy tym głośno a dziewczyny jedynie im się przyglądały z zachwytem w oczach. Ujrzałam w śród nich Zenkiego, przez co chciałam się jak najszybciej znaleźć w innym miejscu, albo żeby mnie nie zauważył. Tak się zamyśliłam iż nie zauważyłam lecącej w moją stronę śnieżki, która po chwili rozprysła się na mojej twarzy, zwalając mi z niej okulary a mnie popychając do tyłu. Upadłam w wielką zaspę śniegu. Podskoczyłam z piskiem, czując jak śnieg spływa mi po plecach. Usłyszałam jak wszyscy zanoszą się śmiechem. No po prostu pięknie! Nie ma to jak stać się pośmiewiskiem i to już pierwszego dnia nauki. Wsadziłam prawą dłoń pod koszulę, starając się wydobyć lodowaty śnieg , a drugą ręką podniosłam plecak z ziemi. Gdy już pozbyłam się intruza śniegowego, który doprowadzał mnie do szału, spojrzałam na dziewczynę, która zanosiła się tak jak pozostali śmiechem. Wytarła łzę śmiechu z okolic oka i kładąc dłoń na moim ramieniu, starała się opanować. Na marne. Nawet jej chłopak nie ukrywał swojego rozbawienia. Wkurzyłam się. Dobra rozumiem iż musiałam wyglądać przezabawnie obrywając śniegiem w twarz i w nim lądując, ale ile można!? Ukucnęłam, szybko zrobiłam śnieżkę i cisnęłam ją w dalej śmiejącego się chłopaka. Skubany zrobił unik i przez to oberwał ktoś inny. Szybko się podniosłam, chcąc sprawdzić w kogo trafiłam. Jak się okazało, był to Zenki. Mimowolnie parsknęłam śmiechem, gdy pozostali nawet nie odważyli się zaśmiać. Wiedziałam iż patrzą na mnie jak na wariatkę, którą z resztą byłam i nie wstydziłam się tego. Przejechał dłonią po twarzy, zrzucając z niej śnieg i spoglądając w moją stronę. Nim się spostrzegłam leżałam na ziemi, przyciśnięta do niej ciałem chłopaka. Byłam w szoku, jak on mógł pojawić się przede mną w tak krótkim czasie i docisnąć mnie do ziemi. Uśmiechał się zawadziacko i szykował się do złożenia na mych ustach pocałunku. Jednak szybko zniweczyłam jego niecne zamiary, wcierając w jego twarz garść śniegu. Położyłam dłonie na jego barkach i szybkim ruchem zrzuciłam go z siebie, podnosząc się i przyciskając go nogą głębiej w śniegu. Pochwyciłam znów swój plecak i ruszyłam szybkim krokiem w kierunku zszokowanej Isanami. Chwyciłam ją za dłoń i pociągnęłam przed siebie.
- Obiecałaś pokazać mi drogę na następną lekcje, prawda?- spytałam uśmiechając się do niej. Odwzajemniła uśmiech i tym razem to ona mnie ciągnęła. Biegiem udałyśmy się do budynku unikając lecących w naszą stronę śnieżek. Gdy byłyśmy już ukryte za drzwiami, nie mogłam się oprzeć i nie odwrócić w ich stronę. Widziałam jak chłopaki nacierali się śniegiem, albo po prostu rzucali się nim. Zakryłam dłonią usta, starając powstrzymać śmiech. Wiedziałam iż dziewczyna mi się przygląda, lecz nie wiedziałam dlaczego. Spojrzałam na nią pytająco a ta podrapała się po głowie.
- Nigdy nie widziałam, aby jakakolwiek dziewczyna śmiała się ze Zenkiego a tym bardziej go obsmarowała śniegiem.- powiedziała uśmiechając się przyjaźnie. Nie wiem czemu, ale odczułam ulgę wraz z niepokojem. Ludzie będą na pewno o mnie gadać, a tak bardzo tego nie chciałam. Westchnęłam poprawiając włosy, przy okazji pozbywając się z nich resztek śniegu oraz wody.
- Kurwa.- warknęłam a dziewczyna spojrzała na mnie pytającym spojrzeniem.- Ach przepraszam. Po prostu wolę przeklinać przy innych w obcym języku niż... no wiesz..- powiedziałam zakłopotana. Zaśmiała się i poczochrała mnie po włosach.
- Jesteś zabawna Karp-san..- skrzywiłam się na to.
- Proszę mów do mnie Ania, albo Anna lub Anka, ale nie po nazwisku. Błagam.- wyjęczałam, na co znów się zaśmiała.
- Dobrze. Jeśli to by ci nie przeszkadzało to czy mogę zostać twoją pierwszą przyjaciółką Ania-chan?
- To będzie dla mnie czysta przyjemność Nishimori-chan.
- Do mnie też możesz mówić po imieniu.- przerwała puszczając do mnie oczko.
- Jasne Isanami.- wsadziłam dłonie do torby by po chwili wyjąć pewną zawieszkę- Proszę. Dostałam jakoś dwa tygodnie temu, zanim tu nie trafiłam od swoich...hmmm... Jakby to powiedzieć... Fanek? Chyba tak. - wsadziłam jej do dłoni zawieszkę z czerwoną różą, na co się uśmiechnęła.
- Ocho! Czyli, że co? Byłaś popularna w starej szkole? A właśnie! Opowiedz coś o sobie, bo jedynie wiem gdzie mieszkałaś.- zaśmiała się, szłyśmy korytarzem, a ja starałam zapamiętać drogę.
- Opowiedzieć o sobie? Hmm... Cóż tak naprawdę to ja sama nie wiem co przyciągało do mnie większość dziewczyn w moim gimnazjum i liceum, no i najbardziej zboczonych gości. Nie wiem czy jest we mnie coś wyjątkowego, ale mnie to nie przeszkadza. Wolę być sobą niż kimś kim nie jestem. Mam pytanie. Czy jest tu jakieś miejsce w którym mogłabym się wytrzeć?- spytałam na co ta spojrzała na mnie lekko zdziwiona. Po chwili pstryknęła palcami a ja miałam na sobie suche ubrania. Przypatrywałam jej się z tępym wyrazem twarzy, gdy ta się do mnie jedynie uśmiechnęła i powiedziała posyłając mi oczko.
- Rozumiem... Nanami-chan!- krzyknęła do kogoś. Chciałam się zastanowić o co jej chodzi, lecz nie było mi to dane. Dziewczyna  pociągnięta mnie  w stronę drzwi, przy których stała szatynka o brązowych oczach. Isanami przedstawiła mnie swojej współlokatorce oraz przyjaciółce, z którą udało znaleźć mi się wspólny język. Może nie będzie tak źle jak myślałam.... W ciągu tych czterech godzin lekcyjnych poznałam całą paczkę Isanami. Nanami, na pierwszy rzut oka wygląda na nieśmiałą osobę, a tak naprawdę to potrafi przygadać, Aiko miłośniczkę koszykówki oraz Bie znakomitą pływaczkę i do tego lesbijkę. Szczerze to nie przeszkadza mi jej orientacja seksualna, każdy ma prawo kochać tego kogo chce i to niezależnie od tego jakiej jest płci. Z chłopaków to drugą połówkę Isanami Saizo oraz Hinate, którego już poznałam na lekcjach, chłopak okazał się być moją bratnią duszą a na dodatek gejem. To jeszcze lepiej. Obecnie kierowaliśmy się do stołówki a ja przysłuchiwałam się ich rozmowie. Nagle ich tematem stałam się ja. Spojrzeli na mnie a Hinata otoczył mnie ramieniem. Za szybko się facet spoufala, ale nie przeszkadzało mnie to.
- Powiedz mrówko... Co cię łączy z Toyoim?- spojrzałam na niego z lekkim zdziwieniem. O co mu chodzi z tym pytaniem? Przecież.... Chwila! Ten pieprzony tengu mnie okłamał! Nikt nie wie kim jestem w tej szkole! Kurwa, na pewno musi w tej chwili wić się ze śmiechu... Zacisnęłam dłonie w pięści, na szczęście miałam je w kieszeniach bluzy. Na twarz przybrałam maskę niewinnej oraz pewnej siebie i odpowiedziałam mu na pytanie.
- Pytanie, o kim ty mówisz Hinata-kun? Dobrze wiesz iż nie znam praktycznie nikogo z tej szkoły.- uśmiechnęłam się przepraszająco bawiąc się kosmykiem swoich włosów.
- Chodzi o tego chłopaka, którego z rana natarłaś śniegiem.- wyjaśniła Aiko.
- Serio? Tak naprawdę to nic szczególnego.- powiedziałam po czym się zastanowiłam. Może lepiej powiedzieć im od razu? Ale niby czemu? Przecież znamy się zaledwie cztery godziny! Spojrzałam na nich i poczułam przypływ nostalgii. No tak. Przypominają mi ich.Westchnęłam i zatrzymałam się. Ci na mnie spojrzeli a ja jedynie poprawiłam włosy i dokończyłam.- Chodź tak naprawdę sama nie jestem pewna. Toyoi-san mówił mi iż niby jestem jego narzeczoną i cała szkoła o tym wie, ale widzę iż mnie okłamał.... Co się na mnie tak patrzycie?- spytałam lekko zdezorientowana. Nagle zostałam pochwycona za ramiona i mocno do kogoś przyciągnięta. Jak się okazało był to Hinata.
- Pieprzysz.
- Nie. Mówię to co sama wiem. I czy mógłbyś mnie puścić?- poprosiłam, jednak to nic nie dało. Szybko chwyciłam go za nadgarstki i przycisnęłam go do pobliskiej kolumny. Na około nas zaczęli zbierać się uczniowie, ciekawi tego co się tu wyprawia. Ech. A tak bardzo nie chciałam mieć kłopotów.
- Hinata uspokój się. Bo zmartwisz sam wiesz kogo.- powiedziała łagodnym głosem Nanami. Posłałam pytające spojrzenie w stronę Isanami, która wypowiedziała niemo " Później, teraz powoli go puść." Delikatnie skinęłam i powoli zaczęłam go puszczać. Od razu tego pożałowałam. Zostałam przez niego przyciągnięta do ściany a naokoło nas zbierało się coraz więcej uczniów. Dziwne iż jeszcze nie pojawił się żaden dorosły... Spojrzałam w oczy chłopaka i widziałam w nich dziki blask. Po moim ciele mimowolnie przeszły dreszcze, za które się skarciłam. To nie czas na to. Trzeba to jak najszybciej skończyć a pobić go nie pobije. Ech... Wiem! Szybko wyrwałam swoje ręce, chwyciłam go za krawat i przyciągnęłam go do siebie. Nim nasze usta się zetknęły powiedziałam ciche " Przepraszam" i po chwili całowałam go....

****
Witam was po tak długiej przerwie! Bardzo przepraszam za krótki rozdział i brak znaków życia z mojej strony, ale trochę się u mnie porobiło i efekt był taki, że po szpitalach latałam. No, ale nie mówmy o mnie. Mam nadzieje iż notka przypadnie wam do gustu i postaram się jak najszybciej napisać oraz umieścić następny rozdział. 
ROZDZIAŁ ZOSTAŁ POPRAWIONY!

3 komentarze:

  1. Siostrzyczko powiem tylko tyle że to jest genialne pisz tak dalej i dużo weny życzę kocham cię

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem tyle. Wykorzystujesz fabułę"Black Bird" i postacie z mangi "theRacist". Wkurza mnie takie bezprawne zabieranie pomysłów innym autorom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż bardzo przepraszam za wykorzystanie tych postaci, więc aby nikogo nie urazić to te postacie zostaną zmienione, ale nie teraz bo nie mam jako tako dostępu do internetu a tę odpowiedź piszę z telefonu. Co do fabuły to ja nie wiem co może przypominać nią tę z mangi "Black Bird". Jednak jeśli mi napiszesz to postaram się to zmienić.
      Pozdrawiam Akari Urokiri

      Usuń