wyświetleń

Info

1. Trafiłeś/ Trafiłaś na bloga o tematyce romans/komedia/horror 2. Opowiadanie jest w 100% wytworem mojej wyobraźni i nie opiera się na żadnym anime 3. Spam zostawiaj w zakładce "Spam" 4. Notki będą dodawane w nieregularnych odstępach czasowych za co przepraszam 5. Na blogu pojawią się sceny o zabarwieniu erotycznym, yaoi, yuri, wulgarnym oraz przemocy 6. Słowa oraz myśli napisane np : " O czym on sobie myśli?" będą oznaczały iż te wypowiedzi są wypowiedziane w języku polskim 7. Nie wolno kopiować bez mojej zgody oraz zastrzegam sobie prawa autorskie. 8. Czytasz, komentujesz, motywujesz!

wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział 1





Otworzyłam oczy i zauważyłam mrok. Przetarłam powieki ,ziewając i szukając telefonu. Odblokowałam go i jęknęłam. Dochodziła trzecia nad ranem. Położyłam go obok poduszki, zamknęłam powieki i szczelnie opatuliłam się kołdrą. Chciałam jeszcze pospać jednak niestety nie było mi to dane. Westchnęłam przeciągle. Za cholerę nie zasnę. Poprawiłam poduszkę, skuliłam nogi, zapalając lampkę. Babci dziś nie było więc byłam w domu sama. Założyłam okulary, słuchawki wsadziłam do uszu i chwyciłam za zeszyt od japońskiego. Dzisiaj nauczyciel będzie robił kartkówkę. Nie mogę jej zawalić, po prostu nie mogę. W uszach leciała mi Eska. Odkąd zaczęłam liceum co noc mam koszmary i zawsze budzę się o tej samej godzinie. Nie wytrzymałam nawet dwudziestu minut. Wyszła spod kołdry, założyłam papcie w króliki i zeszłam na dół z telefonem. Zapaliłam światło i ujrzałam mojego białego kotka. Moja mała Bori. Psy są z rodzicami i bratem za granicą. Ta samotność mnie dobijała! Ciche mruczenie oraz smyranie po łydce uświadomiło mnie iż ona też nie śpi. Wstawiłam wodę na kawę, wyjęłam miskę, mleko i płatki czekoladowe. Kotka miauknęła więc wyjęłam jej karmę i nałożyłam do jej miseczki. Usiadłam przy stole, włączając telewizje. Leciały anime na Tv Tokyo. Puszczali FMA. Zaczęłam jeść oraz zastanawiałam się nad tym snem. Widziałam w nim mężczyznę z długimi czerwonymi włosami jak i tego samego koloru oczami, jego usta skryte za chustą…. Nie pamiętam do końca tego snu, jednak tego mrocznego anioła. Dalej zastanawiały mnie te słowa wypowiedziane po japońsku „ Przybędę po ciebie ma ukochana…”
- Kim on do jasnej cholery jest i o co mu chodzi?!- krzyknęłam mimo wolnie, strasząc kotkę. Podrapałam ją za uchem. Była końcówka lutego, jutro urodziny brata, prezent mu wysłałam i dla rodziców z okazji dziewiętnastej rocznicy ślubu. Nie wiem ile tak siedziałam , jednak gdy zorientowałam , się że jest już piąta zaczęłam się szykować do szkoły. Kiedy czesałam włosy rozmyślałam nad tym czy może jednak pomaluje się do szkoły. W końcu mamy coś zaprezentować. Nałożyłam pastę na szczoteczkę i zaczęłam szorować zęby. Kiedy wyplułam zawartość pasty miętowej do zlewu, opłukałam usta i spojrzałam na swoje odbicie. Chwyciłam za kosmetyczkę, założyłam opaskę, zdjęłam okulary i zaczęłam nakładać krem na twarz. Sięgnęłam po maskare i ostrożnie nakładałam ją na rzęsy, następnie błyszczyk na usta oraz perfumy. Włosy zostawiłam swobodnie, założyłam kolczyki z czaszkami i patrząc na swoje odbicie po raz ostatni opuściłam łazienkę. W biegu pochwyciłam plecak, kurtkę i kask. Kiedy byłam gotowa schowałam telefon do kieszeni a słuchawki w uszy. Sięgnęłam po klucze, wyłączyłam telewizor, gasząc światło i opuściłam dom. Zamykając drzwi nuciłam „ Evanescence Imaginary”. Zastanawiam się o co chodzi z tym snem. Zdawało mi się iż już kiedyś śniłam o tym aniele. Przymknęłam powieki, opierając się plecami o drzwi. Przypomnij sobie kobieto! Przecież pamiętam każdy sen! Przeszukiwałam wspomnienia, na marne. Nic nie dam rady wykombinować. Odepchnęłam się od drzwi i ruszyłam do garażu. Otworzyłam drzwi i ujrzałam moje kochane suzuki. Ten słodki czarny lakier pokrywający pojazd…. Ach! Mogłabym tak patrzeć godzinami na to cudo japońskiej technologii jednak nie mogę spóźnić się do szkoły. Wsiadłam na motor, wyjechałam z garażu, zamykając drzwi i ruszając przed siebie. Widziałam fale zlewającej się bieli. Śnieg. To takie piękne zjawisko pogodowe, które uwielbiałam oglądać z Mateuszem. Zatrzymałam się dopiero po trzydziestu minutach jazdy, byłam na miejscu, parking szkolny. Zmora każdego ucznia. Chodzi raczej o szkołę. No bo kto normalny by do niej chodził z własnej nieprzymuszonej woli? Nikt! Biegiem udałam się do budynku, nie lubię zimna. Na holu od razu skierowałam się do szatni, a tam odszukałam swoją szafkę.1926, wpisane a drzwi czarodziejsko się otworzyły. Nie ma to jak kody.  Zdjęłam szybko mokre od śniegu ciuchy, które powiesiłam na wieszaku a buty wsadziłam do worka. Zerknęłam na plan. Trzy godziny japońskiego, z czego dwie to zastępstwa, matma, polski, wf i angielski. Jęknęłam. Nie chce siedzieć w szkole aż siedmiu godzin! Oczywiście nie wliczając zajęć poza lekcyjnych….  Jednak najpierw muszę iść do pokoju samorządu uczniowskiego. Nie mogę uwierzyć iż jestem jego przewodniczącą! A przecież nawet się nie zapisywałam! Ech, to jest takie uciążliwe, jednak już za późno na rezygnację. Wchodząc schodami na górę, poczułam zapach dobrze znanych mi perfum oraz pocałunek na policzku.
-Spóźniłaś się kochanie…. Czekałem na ciebie.- wymruczał zmysłowo do ucha.
- Adam! Zboczeniec!- krzyknęłam mu do ucha, jednocześnie odpychając od siebie. Adam Torczyk, drugi rok, profil BCh, mój zastępca oraz najgorszy podrywacz w szkole. Boże za jakie grzechy to ja zostałam jego ofiarą? Nie zgadzałam się na coś takiego!
- Coś się stało koteczku?
- Nie mów tak do mnie, dobrze ci radzę. Nie jesteśmy parą.- powiedziałam opanowanym głosem, wyminęłam go, udając się na drugie piętro, pod drzwiami zaczęłam szukać kluczy, kiedy nagle moja dłoń została zatrzymana.
- Co ty robisz? Przecież wszystko wczoraj skończyliśmy, więc powiedz mi łaskawie czego zapomniałaś zrobić?
- Nie twój in…- nagle wyciągnął ze swojego plecaka mój brudnopis!- Oddawaj mi go!- wyciągnęłam w jego stronę dłonie, jednak ten uniósł go nad swoją głową. Zabije go za to! Nie trzeba mnie dobijać moim wzrostem! Podskoczyłam do gór, chcąc go dosięgnąć, na marne. Zacisnęłam prawą dłoń w pięść i jednym ruchem uderzyłam go w brzuch. Skulił się a ja mogłam odzyskać swoją własność. Już szykowałam się do odejścia, kiedy zagrodził mi drogę. Przywarłam do ściany a jego dłonie znalazły się po obu stronach mojej głowy. Jego twarz znalazła się niebezpiecznie blisko mojej. Odwróciłam się w drugą stronę. poczułam jego wargi w ten sposób na swoim policzku.
- Umów się ze mną.- powiedział śmiertelnie poważnym tonem. Położyłam dłoń na jego twarzy w celu odsunięcia go od siebie, jednak ten chwycił mnie za nadgarstek i trzyma rękę nad moją głową.
- Znowu sobie żartujesz, prawda?- spytałam, spoglądając na niego obojętnie. Niech no tylko spróbuje mi coś zrobić a już nie będzie miał tej swojej twarzyczki. Nic nie odpowiedział, tylko niebezpiecznie przysunął swoją twarz do mojej. Bałam się, tej jego bliskości. Schylił się, składając pocałunek pod moim uchem. Zesztywniałam kiedy przesunął dłonią moje włosy.
- Przestań…- warknęłam przez zaciśnięte zęby. Nie mogę mu pokazać iż się boję. Ale chyba i tak to zauważył.
- Nie. Zgódź się a cię puszczę.- posmyrała swym oddechem moje ucho. Moje serce zabiło mocniej, na twarzy czułam lekkie wypieki. Tego było już za wiele. Zacisnęłam lewą dłoń  w pięść i dałam mu po twarzy.  odsunął się do tyłu, przykładając dłoń do policzka.
-  Zostaw mnie zboku!- krzyknęłam zabierając swój zeszyt i biegiem uciekłam przed siebie. O co temu idiocie znowu chodziło? Czy jego to bawi? Pewnie teraz śmieje się ze mnie. Jak ja nienawidzę facetów! Wbiegłam po schodach przeciw pożarowych na dach, fala zimnego powietrza uderzyła o moje ciało. Zakryłam się rękoma, siadając na śniegu. Poczułam wibracje w kieszeni spodni, chciałam olać telefon, jednak nie dał mi o sobie zapomnieć, dla świętego spokoju wyjęłam telefon i spojrzałam na to kto się do mnie dobije. Ciocia Agnieszka.
- Halo?
- Młoda stało…się coś sstrasznego…- usłyszałam łamanie jej głosu oraz łzy. Płakała!
- Co się stało? Czemu płaczesz? Coś z maluchami?!- zaczęłam się denerwować. Co się tam do cholery dzieje?!
- Nnie…. Bo..bo samolot…- przerwała łapiąc oddech. Samolot?
- Ciociu uspokój się, albo zadzwoń do mnie później właśnie jak się uspokoisz lub napisz mi smsa.- wiatr powiał mi włosy, zasłaniając mi twarz oraz wkładając je do moich ust. Na dodatek śnieg przybrał na sile. Słyszałam jak brała kilka wdechów i próbowała coś powiedzieć, na marne…. Chwila, czy ona nie powiedziała samolot? Wczoraj…. Śnił mi się wypadek samolotowy, ale…. Ech, dotknęłam czoła, zasłaniając twarz włosami. Przypomnij sobie jego treść idio…. Rrodzice? I ich… śmierć? Ale to nie prawda! to był mój chory sen! Jakiś pojebany koszmar, tak. Przecież nie było żadnego wypadku samolotowego, prawda? A z resztą moja rodzinka nie wraca teraz do Polski, wracają dopiero za dwa tygodnie! Tak!Wystarczy iż tylko cio… Chwila. Jej zachowanie jednoznacznie przeczy temu co sobie uświadomiłam. Muszę się upewnić czy dobrze myślę.
- Ciociu czy mama z tatą i bratem byli w tym samolocie?- wystarczy iż powiesz iż się mylę i po kłopocie. No powiedz coś! Czemu nic nie mówisz do cholery?!
- Pprzykro mi kochanie….
-
Nie, nie, nie!- krzyknęłam uderzając telefonem o ścianę. Wydał charakterystyczny dźwięk kiedy uderzał o przeszkodę, jego kawałki upadły na śnieg. To nie może być prawda! To wszystko to jeden wielki, zasrany koszmar, z którego wybudzi mnie dłoń mamy, tak jak zawsze…. Błagam niech to wszystko okaże się snem! Mamusiu…. Tatusiu…. Nawet ty debilny, kochany bracie, powiedzcie coś! Poczułam chłód łez na moich policzkach, nie miałam odwagi ich zetrzeć a tym bardziej zatrzymać. Już dość się powstrzymywałam przed nimi.  Oparłam się o ścianę, powoli zaczęłam się zsuwać na mokry śnieg. Zacisnęłam dłonie na ramionach, chowając twarz w swych ramionach. Jestem nic nie wartym gównem, które nie ma po co żyć. Tak było zawsze. Nie mam celu. Nawet nie potrafię nikogo uratować. Przed oczami znów miałam ten sen. Ujrzałam ich wykrzywiające się w cierpieniu i strachu twarze. Błaganie o pomoc widoczne w ich oczach, do uszu dochodziły te przeraźliwe krzyki. Zatkałam uszy, błagam przestańcie krzyczeć! Proszę, proszę, proszę…. Załkałam, jednak na nic to się  nie zdało, tylko krzyki stały się jeszcze głośniejsze. Wiatr ciągnął moje włosy w różne strony, a przeraźliwy śmiech przebił się ponad krzykiem cierpienia. Zaraz co? Ktoś tu jest?! Podniosłam gwałtownie głowę, doznając szoku. Przede mną stały… diabły? Zamrugałam kilkakrotnie powiekami, chcąc rozwiać obraz dawany przez moją chorą wyobraźnie. Jednak nic takiego się nie stało, one dalej tam stały, śmiejąc się okropnie. Czyjaś ręka kierowała się w stronę mojej twarzy. Bałam się. Ale nie tego co ta dłoń chce zrobić tylko tego jak ta dłoń wygląda. Kości, na których zwisają żyły i gdzieniegdzie kawałki mięśni oraz poszarpanej skóry. Jego palce były prawie przy mojej szyi. Zginę. Powinnam odczuwać ulgę, będę z rodzicami, a mimo tego pozytywu czuje strach.  Zamknęłam oczy, czekając na swój kres. A jedyne co poczułam to podmuch wiatru na twarzy, śmiechy ucichły. Otworzyłam oczy a przede mną znajdowały się czyjeś usta. Przeniosłam wzrok do góry, widząc soczyście zielone oczy ukryte za okularami, jak i rude włosy. Wyciągnął w moją stronę dłoń a ja automatycznie cofnęłam się do tyłu.  Na jego dłoni znajdowała się jakaś czarna maź. Zerknął na nią i po chwili szybko wytarł o swoje spodnie, ponawiając próbę wyciągnięcia w moją stronę swojej dłoni. Znów chciałam się odsunąć, jednak nie miałam już na to po prostu siły. Poczułam ciepło jego palców na policzku, kciukiem starł łzy, które bez przerwy leciały po mej twarzy. Nie znałam go a mimo to czułam się… bezpiecznie? Chyba tak, ale kto normalny czułby się bezpiecznie przy obcej osobie? A no tak. Ja przecież nie jestem normalna. Po chwili uśmiechnął się w ten oto sposób zaczynając rozmowę.
- Watashi wa anata nashi bara no tame ni kite imasu.- usłyszałam  przyjemny baryton. O co mu chodzi? Aż taka dobra z japońskiego to ja nie jestem! I co to niby znaczy?!
- Do you speak English?- spytałam przyglądając mu się uważnie. Ten tylko spojrzał na mnie, po chwili śmiejąc się i cmokając mnie w czoło. Myślałam iż zaraz mu przyłożę!
- Myślałem iż jesteś bardziej…. Bardziej płochliwa? Nie, to złe słowo…
- Zzaraz! Kim ty do cholery jesteś?

***

No witam was moi drodzy na pierwszym rozdziale na blogu! Jak ja nie lubię przepisywać niczego z zeszytu na kompa! Zawsze jak to robię to wszystko muszę pozmieniać! To takie denerwujące! Grrr... Ale to ma jakiś tam plus. Widzę jak bardzo mogę coś zmienić w mgnieniu oka tylko przepisując. No to chyba tyle ode mnie. Mam nadzieje, że się rozdział podobał i do zobaczenia za tydzień :*
~ " Przybyłem po ciebie ma różo" tak dla ciekawości :)

12 komentarzy:

  1. Chciałam się kiedyś pobawić w tłumaczenie tego japońskiego zdania i... foch ;-; Zepsułaś mi zabawę
    Jakąś większą połowę tego rozdział przeczytałam wcześniej, więc skomentuję jedynie drugą połowę. Hmm... a ty wiesz, że nie wiem jak ma na imię główna bohaterka? Może gdzieś było podane, ale zapomniałam xd W każdym razie te jej sny/wizje? Dość ciekawy pomysł, ale te diabły to masakra. Sam opis ich rąk był straszny, więc boję sobie wyobrazić ich w całości. No i pojawiło się ciacho! I... wyczuwam miłość w powietrzu, między tym dwojgiem! *.*
    Pozdro :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra już wiem! Zajrzałam do zakładki "Bohaterowie". Więc... Anna. Jakoś mnie to nie zdziwiło :*

      Usuń
    2. Nie fochaj się koteczku.... Następnym razem dam specjalnie dla ciebie jakieś zdanie do przetłumaczenia, Ok?
      To to ja wiem, ktoś ci tę część musiał dać, ale nie wiem kto... Serio? Ale ja nawet nie podawałam tutaj jej imienia.... Nazwijmy to snowizje Ach dziękuje... No to proszę mnie nie ukatrupiać skarbie, ale zacne diałouki się jeszcze pojawią i będą dokładniej opisane.... Jakie tam ciacho... Nie no dobra ciacho i to jeszcze jakie! Bym coś powiedziała do tej miłości, ale wolę nie wybiegać...
      Oj tam oj tam... Wiesz , ja się nad samym imieniem bohaterki głowiłam dwa tygodnie, a potem powiedziałam w dupę z tym, i dałam jej swoje imię :D

      Usuń
  2. *siedzi, szczerzy się i klaszcze w dłonie jak dziecko*
    Kocham, kocham już tego Rudzielca! Nie możliwe, że tak bardzo przypomniał mi o V-eju~ (BTS)
    W końcu dali mi przeczytać i skomentować, wiesz że czasem ludzie potrafią zawrócić w głowie. Cały dzień mam wiele na głowie, ale dzięki wakacji mogę siedzieć długo.
    Czekam niecierpliwie na rozdział.
    NaNa
    ~sarangeun-dangerous.blogspot.com~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. < piszczy, szczerzy się a inni patrzą na nią jak na dziwaka>
      NaNa napisała! Jak się cieszę! Cieszę się, że już go pokochałaś, jestem ciekawa czy w dalszych rozdziałach dalej będziesz go kochać. Serio? To mnie to cieszy ^^
      Wiem, ludzie są straszni... Ach kochane wakacje...
      No to do niebawem.

      Usuń
  3. siostra blog zajebisty juz nie moge sie doczekac kolejnej noci to uzaleznia ciekawe co bedzie z anna i kim był ten gościu co to mówił coś ze ,,przyjde po ciebie ma miła" .no to pozdrowienia ,duzo weny i czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Nee-chan. Serio? Jeśli tak to chyba musisz się kontrolować nie no ja sama nie kontroluje się jeśli chodzi o mangi i moją coca-colę vanilla!
      Dowiesz się niebawem..

      Usuń
  4. Czytając tak mnie oderwałaś, że w pewnym momencie jak zaczęłam czytać polskie imiona trochę się zarąbałam w akcji. Mam ogólnie wrażenie, że te imiona po prostu nie pasują do opowieści, ale powiem Ci, że tutaj chyba kwestia leży w przyzwyczajeniu. mało czytam/ oglądam polskie dzieła, więc nie umiem się dostosować do naszych imion xD.

    Poza tym mi się podobało...
    kraksa samolotu... Opis... Spoko. Spróbowałam sobie w takim momencie wyobrazić, jak sama bym zareagowała na taką wieść, ale nie mogłam się przemóc. To by była tragedia...

    Weny życzę. ;p
    PS - jak obiecałam wczoraj do kawy przeczytałam Twój rozdział ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż cieszę się, że cię oderwałam i przepraszam za polskie imiona! Jednak przez pierwsze dwa lub trzy rozdziały będą, no i do końca bloga będzie potem tylko jedno polskie imię, więc powinno być dobrze. No to też prawda, ja sama też czytam mało opowiadań z polskimi imionami i też jest to dla mnie dziwne, ale jakoś już nie mam siły wszystkiego zmieniać... Bardzo mnie to cieszy... Cóż musiałam to sobie wyobrazić co dla mnie łatwe i jest ale opisanie to już nie do końca... Ja się poryczałam, kiedy pisałam emocje i zachowanie bohaterki...
      Mam nadzieje, że poprawiła smak kawy ;*

      Usuń
  5. Blog jak i rozdzial bardzo ciekawe

    OdpowiedzUsuń
  6. GENIALNE!
    Od początku do samego końca było ciekawie. Dobrze opisujesz i ogólnie miło mi się czyta. Wygląd bloga też świetny :)
    Zabieram się za czytanie kolejnych rozdziałów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje za twoją opinię. Naprawdę, się cieszę, z tego iż podobają ci się moje opisy i wygląd bloga. Próbowałam sama coś z nim zrobić, więc ciesze się, że tło się podoba... Ach zapraszam, zapraszam do czytania i komentowania

      Usuń